Jak pisze Łukasz Gibała, w chwili włamania jego 75-letniego taty na szczęście nie było w domu. - Boję się nawet myśleć, co by się wydarzyło, gdyby jednak był obecny – zaznacza.
Kandydat na prezydenta wyraża też obawę, że włamanie ma związek z kampanią wyborczą.
- Czy włamanie ma związek z kampanią wyborczą? Czy ma związek z zajadłymi atakami na mnie ze strony Jacka Majchrowskiego oraz PO, w których nieustannie przewija się wątek zamożności mojej rodziny oraz pieniędzy, które dostałem od mojego ojca w formie pożyczki inwestycyjnej na rozwój mojej firmy? Czy ma związek z faktem, że jestem jedynym kandydatem ZMIANY, który wkrótce może pozbawić władzy układ towarzysko-finansowy, który rządzi Krakowem od ponad 20 lat, ze szkodą dla naszego miasta? Czy chodzi o szukanie „haków”? Jeśli to ostatnie, to muszę Was rozczarować - i tak nic nie znajdziecie – stwierdza.
- Ten post powinienem zakończyć apelem do kontrkandydatów o czystą i uczciwą kampanię wyborczą, opartą o merytoryczne argumenty - ale nie mam złudzeń co do tego, że taki apel nie ma sensu, bo i tak nie przyniesie skutków. Nie mam też wątpliwości, że to towarzystwo, które rządzi Krakowem od ponad 20 lat, trzeba jak najszybciej przepędzić. I zrobimy to razem 7 kwietnia - tak kończy swój wpis Łukasz Gibała.
Przypomnijmy, że prezydent Jacek Majchrowski w ostatnich tygodniach ostro komentował na Facebooku sprawę ogromnej pożyczki udzielonej firmie Łukasza Gibały przez firmę jego ojca, a w ostatni wtorek (5 marca) zamieścił na swym fanpage’u szczegółowe informacje o przychodach spółek ojca Łukasza Gibały w ostatnich latach.
Sztuczna inteligencja - czy świat stanie się lepszy?
