SPIS TREŚCI
Rebelianci z M23 (organizacja zdominowana przez lud Tutsi) pojawili się na ulicach Gomy, miasta liczącego (łącznie z uchodźcami) około 2 milionów mieszkańców, już w weekend. W poniedziałek ogłosili przejęcie kontroli nad miastem, ale wiadomo, że walki w Gomie – mimo że M23 panuje nad większością stolicy prowincji Kiwu Północne – jeszcze się toczą. Teraz głównie w rejonie lotniska. Z miasta uciekły setki tysięcy ludzi.
Dalszej eskalacji wojny zapobiec może jedynie porozumienie między Demokratyczną Republiką Konga a Rwandą. O to może być trudno, bo w sobotę Ministerstwo Spraw Zagranicznych DRK oświadczyło, że zrywa stosunki dyplomatyczne z sąsiadem i wycofuje cały personel dyplomatyczny z Rwandy „ze skutkiem natychmiastowym”. Jednak w poniedziałek prezydent Kenii William Ruto poinformował, że przywódcy Rwandy (prezydent Paul Kagame) i Demokratycznej Republiki Konga (Felix Tshisekedi) zgodzili się wziąć udział w środowym spotkaniu w celu omówienia rozwoju sytuacji.
Kongo i Rwanda: trudne sąsiedztwo
Rząd DRK, urzędnicy ONZ i mocarstwa zachodnie, w tym USA, oskarżają sąsiednią Rwandę o podsycanie konfliktu i wspieranie M23. Oskarżenia opierają się na raporcie panelu ekspertów ONZ z 2022 roku, który twierdzi, że ma „przekonujące dowody” na to, że wojska rwandyjskie walczyły u boku rebeliantów M23. Raport zlecony przez Radę Bezpieczeństwa stwierdza, że interwencje i operacje wojskowe Sił Obronnych Rwandy (RDF) na terytoriach Nyiragongo, Rutshuru i Masisi - wszystkie w Północnym Kiwu - „miały kluczowe znaczenie dla imponującej ekspansji terytorialnej osiągniętej między styczniem a marcem 2024 r.” przez M23.
Również teraz nawet 4 tys. żołnierzy rwandyjskich ma wspierać operację M23 w Gomie. Rząd Rwandy zaprzecza wspieraniu rebeliantów, ale w zeszłym roku przyznał, że ma wojska i systemy rakietowe we wschodniej części DRK, „aby chronić swoje bezpieczeństwo”, wskazując na gromadzenie sił kongijskich w pobliżu granicy. Rwanda już w przeszłości wielokrotnie ingerowała w sprawy DRK. Wraz z Ugandą, dokonała inwazji na ten kraj w 1996 i 1998 roku pod pretekstem obrony przed lokalnymi grupami milicji.
Rząd w Kigali oskarża też DRK o wspieranie rebeliantów Huti z Demokratycznych Sił Wyzwolenia Rwandy (FDLR), którzy atakują Tutsi w obu krajach. „Działania wojenne w pobliżu granicy z Rwandą nadal stanowią poważne zagrożenie dla bezpieczeństwa i integralności terytorialnej Rwandy i wymagają, aby Rwanda broniła się przez cały czas” - oświadczyło rwandyjskie ministerstwo spraw zagranicznych. W niedzielę wieczorem Rada Bezpieczeństwa ONZ wydała oświadczenie wzywające do wycofania agresywnych „sił zewnętrznych”, ale nie wymieniła ich wprost.
Styczniowa ofensywa rebeliantów
Podczas gdy rebelianci walczą o przejęcie pełnej kontroli nad Gomą, sytuacja w Sake, kluczowym mieście leżącym 20 km na zachód od Gomy, pozostaje płynna. Doniesienia wskazują, że trwają zacięte walki między M23 a Siłami Zbrojnymi Demokratycznej Republiki Konga (FARDC). W walkach zginęło też kilkunastu zagranicznych żołnierzy sił pokojowych. Armia kongijska ma wsparcie 11-tysięcznej misji MONUSCO, która otrzymała mandat do zwalczania licznych grup rebeliantów działających we wschodnim Kongu. Jest też misja wojskowa skupiającej kilkanaście państw afrykańskich, Wspólnoty Rozwoju Afryki Południowej (SADC). Wreszcie, armię kongijską wspierają posiłki z Burundi, sąsiada zarówno DRK, jak i Rwandy.

Od początku 2025 r. rebelianci zajęli duże połacie terytorium obu prowincji leżących nad granicznym Jeziorem Kiwu (2,6 tys. km kw.), jednym z Wielkich Jezior Afrykańskich. W tym miesiącu grupa rebeliantów dokonała dalszych zdobyczy terytorialnych, zdobywając miasta Katale, Masisi, Minova i Sake, a teraz miasto Goma. Styczniowa ofensywa rebeliantów w prowincjach Kiwu Północne i Kiwu Południowe pogorszyła już i tak tragiczną sytuację humanitarną w regionie. Według szacunków ONZ, we wschodniej części Konga swoje domy musiało opuścić już ponad 5,5 mln ludzi. Według raportu ONZ, ponad jedna trzecia ludności prowincji Kiwu Północne, w której leży Goma, jest obecnie przesiedlona, a zajęcie miasta przez rebeliantów tylko pogorszy sytuację.
M23, czyli Tutsi
M23 to jedna z około 100 grup zbrojnych (!), które działają w bogatej w minerały rzadkie części Konga. To grupa rebeliantów dowodzona przez etnicznych Tutsi, którzy chwycili za broń przeciwko kongijskim wojskom. Już raz, pod koniec 2012 r., M23 na krótko zdobyło Gomę, ale opuściło miasto po zawarciu porozumienia. Grupa została militarnie pokonana przez siły DRK i ONZ w 2013 r., ale odrodziła się kilka lat później. Pełna nazwa to Ruch 23 Marca – nazwa pochodzi od daty zawarcia porozumienia pokojowego (23 marca 2009 r.), które zakończyło poprzednią rebelię prowadzoną przez Tutsi we wschodniej części DRK.
Obecna rebelia wybuchła w 2022 r. M23 oskarża kongijski rząd o niedotrzymanie warunków porozumienia i zarzuca Kinszasie, że nie zapewniła ochrony przed etnicznymi bojówkami Hutu, w szczególności Siłami Demokratycznymi Wyzwolenia Rwandy (FDLR), założonymi przez radykalnych Hutu, którzy uciekli z Rwandy po tym, jak dokonali w 1994 roku ludobójstwa około 1 miliona Tutsi i umiarkowanych Hutu. M23 twierdzi, że jej bojownicy prowadzą wojnę wyzwoleńczą przeciwko rządowi centralnemu. Rwanda po cichu przyznaje się do swojego zaangażowania, broniąc go jako pościg za ludobójcami Hutu.
FDLR, czyli Hutu
Od samego początku obecność FDLR w pobliżu granicy z Rwandą zatruwała stosunki między Kigali a Kinszasą. Po przedostaniu się do DRK w 1994 r. wraz z falą uchodźców pod ochroną wojsk francuskich podczas operacji Turquoise, resztki sił zbrojnych Rwandy i milicji Interahamwe zaangażowanych w ludobójstwo utworzyły Armię Wyzwolenia Rwandy (ALiR), która później przekształciła się w FDLR.
Grupa jest objęta sankcjami ONZ. Jej dowódcami są sprawcy ludobójstwa w Rwandzie. Kilka raportów Grupy Ekspertów ONZ potwierdziło współpracę między FDLR a kongijską armią, a także uprzywilejowane więzi między niektórymi dowódcami FDLR a wyższymi rangą kongijskimi urzędnikami wojskowymi - w tym wojskowym gubernatorem Północnego Kivu, generałem Peterem Cirimwami (niedawno zmarł w wyniku odniesionych ran). Władze kongijskie oskarżyły Rwandę o wyolbrzymianie zagrożenia ze strony FDLR w celu usprawiedliwienia swoich działań w DRK. Podczas gdy Rwanda zaprzecza wspieraniu M23, jej urzędnicy twierdzą, że rebelianci chronią kongijską ludność Tutsi przed FDLR i twierdzą, że współpraca FDLR z FARDC (kongijskie siły rządowe) uzasadnia powrót M23.
Walka o cenne minerały
Obraz sytuacji we wschodniej części Konga nie byłby jednak pełny, gdyby skupiać się tylko na etnicznych konfliktach i krwawej historii. Nie mniej ważne są pieniądze. Pieniądze ukryte w ziemi – czyli cenne minerały. M23 kontroluje od ponad roku region Rubaya, gdzie wydobywany jest koltan. Ta cenna ruda niobu i tantalu, której 80 proc. globalnych złóż znajduje się w DRK, jest wykorzystywana do produkcji smartfonów i innego sprzętu elektronicznego. Postępy M23 w kierunku miasta Masisi rozszerzają jej kontrolę na obszary bogate w koltan, ale też kasyteryt, rudę cyny, no i złoto. W prowincji Kiwu Południowe rebelianci zajęli również górnicze miasta Lumbishi, Numbi i Shanje.

W raporcie ekspertów ONZ stwierdzono, że Rwanda wykorzystuje M23, aby uzyskać dostęp do zasobów DRK i eksportować je za granicę dla własnych korzyści. Wydobywane na ziemiach kontrolowanych przez rebeliantów koltan, kasyteryt i mangan są następnie mieszane z produkcją rwandyjską i eksportowane jako rwandyjska, co przynosi korzyści zarówno M23, jak i Kigali. Według danych ONZ, rebelianci w Rubaya kontrolują miesięczny handel i transport 120 ton koltanu, zarabiając co najmniej 800 000 dolarów miesięcznie. Dalsze sukcesy i zdobycie kolejnych kopalni minerałów jedynie zwiększy zyski.
