SPIS TREŚCI
Od 4 kwietnia Centralne Dowództwo USA (CENTCOM) przeprowadziło co najmniej 26 nalotów na infrastrukturę i przywództwo Huti na kontrolowanych przez rebeliantów obszarach Jemenu. Co najważniejsze, w zeszłym tygodniu naloty rozpoczęły bombowce stealth B-2, otwierając nową fazę w prowadzonej od połowy marca kampanii.
B-2 burzą bunkry Huti
- Naprawdę mocno w nich uderzyliśmy - powiedział Trump podczas spotkania z premierem Izraela. „Noc po nocy, i dorwaliśmy wielu ich przywódców i ekspertów. Są ekspertami od rakiet. To znaczy, oni faktycznie produkują rakiety. Nikt o tym nie myślał, ale oni produkują rakiety. Są bardzo wyrafinowane”. - To były złe trzy tygodnie dla Huti, a będzie jeszcze gorzej – dodał siedzący w Gabinecie Owalnym, obok Trumpa, sekretarz obrony Pete Hegseth. - To była niszczycielska kampania, niezależnie od tego, czy chodzi o podziemne obiekty, produkcję broni, bunkry, wojska na otwartej przestrzeni - nie ustąpimy i będzie ona jeszcze bardziej nieubłagana, dopóki Huti nie zadeklarują, że przestaną strzelać do naszych statków - powiedział szef Pentagonu.

Bombowce Stealth B-2 Spirit amerykańskich sił powietrznych stacjonujące w bazie marynarki wojennej na wyspie Diego Garcia na południowym Oceanie Indyjskim rozpoczęły w zeszłym tygodniu atakowanie celów Huti w Jemenie - potwierdził anonimowo amerykański urzędnik portalowi Al-Monitor. Samolot B-2 jest jedyną platformą typu stealth, która może użyć w ataku 14-tonową bombę penetrującą („bunker buster”) GBU-57 Massive Ordnance Penetrator (MOP), która, jak sugerują urzędnicy, byłaby niezbędna do skutecznego zniszczenia podziemnych obiektów nuklearnych Iranu zgodnie z izraelskimi żądaniami.
Ofensywa lądowa w Jemenie?
Tymczasem regionalne źródła dyplomatyczne poinformowały CNN, że rząd Jemenu przygotowuje się do ofensywy lądowej przeciwko Huti. Według tych doniesień, ofensywa na obszar kontrolowany przez rebeliantów miałaby polegać na atakach z południa i wschodu oraz wzdłuż zachodniego wybrzeża Jemenu w celu przejęcia Hudajdy – kluczowego dla Huti miasta portowego. Czy taka operacja jest możliwa? Nie będzie to łatwe, biorąc pod uwagę, jak podzieleni i słabsi militarnie od Huti są ich jemeńscy wrogowie.
Na czele międzynarodowo uznawanych władz Jemenu stoi Prezydencka Rada Przywództwa, skupiająca ośmiu przedstawicieli wszystkich głównych frakcji wrogich Huti, kierowana przez Raszada al-Alimiego. Operacja przeciwko rebeliantom na dużą skalę wymagałaby więc dobrej koordynacji między wieloma grupami mającymi często różne polityczne cele, często ze sobą rywalizującymi.
Jemeńscy wrogowie Huti są podzieleni
Południe i wschód Jemenu trudno uznać za obszar stabilny w porównaniu z obszarem zarządzanym przez Huti, mającym scentralizowane władze, dość sprawną administrację i poważne siły zbrojne.

W większości są to tereny zarządzane przez lokalne milicje, często tylko nominalnie uznające zwierzchnictwo rządu, mające własną politykę i powiązane z zagranicznymi patronami. Na przykład Brygady Olbrzyma są wspierane przez Zjednoczone Emiraty Arabskie, zaś wschodnia prowincja Hadramawt jest podzielona na saudyjskie i emirackie strefy wpływów. Na zachodnim wybrzeżu Jemenu dominuje z kolei generał Tariq Saleh, bratanek byłego prezydenta Alego Abdullaha Saleha (zabitego przez Huti w 2017 roku), b. dowódca Gwardii Prezydenckiej. Założył Narodowe Siły Oporu (NRF), dziś jedną z najsilniejszych zbrojnych formacji w Jemenie.
Wrogowie Huti są generalnie podzieleni na dwa obozy: jeden skupiony wokół uznawanego międzynarodowo rządu Jemenu (IRG), drugi wokół Południowej Rady Tymczasowej (STC). Patronem IRG są Saudyjczycy, zaś STC Zjednoczone Emiraty Arabskie. Międzynarodowo Uznany Rząd (IRG) to ogólne pojęcie instytucji państwa jemeńskiego, które są uznawane przez społeczność międzynarodową. Obecnie kluczowym organem jest wspomniana Prezydencka Rada Przywództwa (PLC), której przewodniczy były minister spraw wewnętrznych i wicepremier Raszad al-Alimi, ale zasiadają w niej też przedstawiciele STC, która dąży do pokojowej secesji południa Jemenu (co by oznaczało powrót do podziału sprzed 1990 roku). Trudno sobie wyobrazić wielką ofensywę na rebeliantów bez porozumienia między Arabią Saudyjską i Zjednoczonymi Emiratami Arabskimi. Taka operacja nie obejdzie się też bez wsparcia powietrznego i wywiadowczego USA.
Wojna na dwa fronty: z Huti i z Iranem?
Dowódca CENTCOM gen. Michael „Erik” Kurilla rozszerzył rozmieszczenie eskadr Sił Powietrznych Stanów Zjednoczonych, które są już obecne w regionie, po przybyciu dodatkowych eskadr, w tym A-10 i F-35. Szef Pentagonu Hegseth podpisał zgodę na dodatkowe rozmieszczenie i w zeszłym miesiącu przesunął do regionu grupę uderzeniową lotniskowca USS Carl Vinson, a także dodatkowe systemy obrony powietrznej.
W poniedziałek saudyjska sieć informacyjna Al Hadath poinformowała, że w weekend w Izraelu wylądowała bateria pocisków antybalistycznych THAAD. Dwa systemy obrony powietrznej Patriot również zostały rozmieszczone w Izraelu, podała z kolei Al Arabiya. Przedstawiciele Pentagonu odmówili komentarza na temat dodatkowych środków obrony powietrznej dostarczonych w ten region.
Choć w dużej mierze są to przygotowania do ewentualnego starcia z Iranem, to teraz siły te są wykorzystywane do prowadzenia kampanii przeciwko Huti. Jednak wznowione amerykańskie ataki w Jemenie kosztowały Stany Zjednoczone 200 milionów dolarów w amunicji w ciągu zaledwie pierwszych trzech tygodni, przy niejasnych oznakach sukcesu - twierdzi „New York Times”.
