Rosja nie opuści "Charkowszczyzny dobrowolnie"
Gubernator podkreślił, że z jego informacji wynika, iż siły rosyjskie koncentrują się na utrzymaniu dotychczasowych pozycji i "nie opuszczą Charkowszczyzny dobrowolnie". Dodał również, że ukraińskie oddziały przygotowują się na ewentualny kolejny rosyjski szturm na stolicę obwodu.
Syniehubow przekazał doniesienia o sytuacji w okupowanych miejscowościach
- Każde (miasto) to osobna historia. Najgorzej jest w Iziumie, gdzie nie ma żadnych usług komunalnych, światła, łączności, internetu. Rzecz jasna, mieszkańcom będzie najtrudniej w sezonie grzewczym, lecz pracujemy nad (rozwiązaniem) tych kwestii. Znowu otrzymaliśmy pytania w sprawie ewakuacji z Iziumu i czekamy na rezultaty negocjacji (w tej sprawie) - przekazał szef obwodowej administracji.
- Mieszkańcy nie są zadowoleni, żyjąc w warunkach okupacyjnego reżimu. Ludzie chcą wyjechać przy pierwszej nadarzającej się okazji. Regularnie kontaktujemy się z przewodniczącymi lokalnych organów władzy (lojalnych wobec Kijowa - PAP). Wszyscy czekają na wyzwolenie - zauważył Syniehubow.
W połowie maja zaczęły pojawiać się doniesienia o sukcesach ukraińskiej kontrofensywy na północ od Charkowa i odepchnięciu wojsk agresora na odległość 3-4 km od terytorium Rosji. Rosjanie odzyskali jednak kilka przyczółków w obwodzie charkowskim. Umożliwiło to wznowienie ostrzału miasta z powietrza i stanowisk artyleryjskich.
W trwających od tamtego czasu atakach na dzielnice mieszkalne ginie ludność cywilna. Tylko w środę śmierć poniosły co najmniej trzy osoby, a 23 zostały ranne.
Charków to drugie co do wielkości miasto Ukrainy. Przed inwazją Rosji liczyło blisko 1,5 miliona mieszkańców. Miasto jest położone około 40 km od granicy z Federacją Rosyjską.
Źródło: PAP
lena
