Paweł Soloch w ostatnich dniach przebywał w Stanach Zjednoczonych, gdzie rozmawiał z przedstawicielami tamtejszych władz na temat wojny na Ukrainie. Pytany, czy dowiedział się, kiedy skończy się wojna, przyznał, że "takich informacji przynieść nie może".
- Wszystko się jeszcze może zdarzyć. Wszyscy się już przyzwyczaili do tej wojny, w Stanach Zjednoczonych też. To jest państwo kluczowe dla pozytywnego przebiegu konfliktu. Tam tematem numer jeden jest teraz inflacja i kwestie energetyczne, zbliżające się wybory do Kongresu i Senatu. Ci, którzy się tym zajmują zdają sobie sprawę, że nic nie jest rozstrzygnięte i nie powinniśmy być mniej czujni niż kilka miesięcy temu - mówił Soloch.
- Kwestie ekonomiczne to jest numer jeden, a Ukraina jest trochę na dalszym planie. Tym bardziej rola naszych władz, prezydenta, rządu, żeby o tej Ukrainie przypominać - dodał.
Soloch: Przełomowe rozstrzygnięcia do października
Soloch stwierdził, że Rosjanie, nie używając broni precyzyjnej, uzyskują "jakiś relatywnie niewielki progres", ale wszyscy czekają na ofensywę Ukrainy.
- Wszyscy czekają na ofensywę, bo jej sukces stwarzałby sytuację, w której mogłyby się odbywać jakieś rozmowy, czy to pokojowe czy przynajmniej o zawieszeniu ognia. Na razie nic takiego się nie dzieje. Wszystko wskazuje na to, że najbliższe dwa miesiące mogą okazać się decydujące - tłumaczył.
- Oceny są takie, że jakieś przełomowe rozstrzygnięcia powinny nastąpić gdzieś do października - dodał.
Zaznaczył przy tym, że Rosja, skupiająca się obecnie na walkach w Donbasie, nie zrezygnowała z podboju całej Ukrainy.
- To troszeczkę przypomina sytuację z XVIII wieku, gdy carska Rosja podbijała Ukrainę, a później Chanat Krymski. To trwało latami. Myślę, że takie jest nastawienie elit rosyjskich - mówił.
[polecany]23377983[/polecany]
lena
