Posłanka Agnieszka Pomaska podzieliła się z internautami informacją o wyroku skazującym pana Radosława za hejtowanie i pomawianie co najmniej 22 osób. Wyrok ten, obejmujący 1 rok i 10 miesięcy ograniczenia wolności poprzez prace społeczne, stanowi przypomnienie, że wirtualny świat nie jest przestrzenią wolną od odpowiedzialności prawnej.
Działania pana Radosława - skazanego, opisane przez posłankę, podkreślają, że internet nie jest miejscem anonimowym i każde działanie może mieć realne konsekwencje. Posłanka zamieściła też skan wyroku. To jego treść wzbudziła wątpliwości.

Krzysztof Puternicki, gdański działacz, zwrócił uwagę na potencjalne niebezpieczeństwo związane z nieostrożnym obchodzeniem się z danymi w sieci przez posłankę Pomaskę. Jak stwierdził w mediach społecznościowych - mogą być łatwo odkryte i wykorzystane przeciwko samej posłanki. Wystarczy rozjaśnić nieco zakreślony fragment, by poznać imię i nazwisko skazanego.
"Platforma Obywatelska płaci za hejt Moralesowi, a czy Pani poseł Pomaska czasem nie dba o bezpieczeństwo danych, które publikuje?", napisał Krzysztof Puternicki.
Sprawę zgłosiliśmy dyrektorowi biura poselskiego Agnieszki Pomaskiej, Łukaszowi Bejmowi.

Krzysztof Puternicki przywołał też artykuł 107 ustawy o ochronie danych osobowych, który stanowi przestrogę przed niedbalstwem w ochronie danych i może skutkować karami grzywny, ograniczenia wolności, a nawet pozbawienia wolności do lat 2.
Przypadek pokazuje, jak ważna jest świadomość konsekwencji naszych działań w internecie. Nie tylko hejt, ale również lekkomyślne obchodzenie się z danymi może prowadzić do poważnych konsekwencji prawnych.
Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź "Dziennik Bałtycki" codziennie. Obserwuj dziennikbaltycki.pl!
