Pozew – z żądaniem 300 tysięcy odszkodowania – złożył mężczyzna, który jako chłopiec był jedną z ofiar księdza Pawła. Pozwane są kurie wrocławska i bydgoska. Bo na ich terenie pracował ksiądz Paweł K. i obie kurie – jak twierdzi żądający odszkodowania – wiedziały, że jest pedofilem.
- Nie wolno mi nic mówić. Sąd nie pozwolił – powiedział arcybiskup Gołębiewski zaraz po wyjściu z sali rozpraw. Mecenas Joanna Pawłowska – Kelm, pełnomocnik kurii powiedziała nam tylko, że to nie diecezja powinna być adresatem roszczeń i takie stanowisko prezentuje przed sądem.
Ksiądz Paweł K. wpadł pod koniec 2012 roku, gdy obsługa Hotelu Wrocław zwróciła uwagę na mężczyznę i trzynastolatka, którzy zameldowali się tam. Rzecz wydała im się na tyle podejrzana, że zawiadomili policję. Funkcjonariusze szybko ustalili, że mężczyzna to ksiądz, który w 2005 roku miał już sprawę karną o posiadanie dziecięcej pornografii. Odsiaduje dziś siedmioletni wyrok.
Podczas procesu biegli uznali, że ksiądz Paweł K. to homoseksualista i pedofil interesujący się młodymi chłopcami, nieporadnymi, niedoświadczonymi. - Z premedytacją "oplatał" pokrzywdzonych chłopców. Najpierw zaprzyjaźniał się z nimi, uzależniał od siebie psychicznie. Czasem obsypywał prezentami. A potem seksualnie wykorzystywał - przekonywała w sądzie prokurator Joanna Czyniewska-Pawlik.
- Skala krzywd, jakich doznali chłopcy wykorzystywani przez księdza K. może nie być zrozumiała dla tych, którzy nie uczestniczyli w procesie i nie słuchali ich zeznań. To nie złamanie kości czy siniaki. To rany osobowości, z którymi trzeba żyć latami - mówił w procesie Pawła K. sędzia Maciej Skórniak.
Ksiądz Paweł K. pracował m.in. w Zakładzie Opiekuńczo-Leczniczym sióstr Boromeuszek we Wrocławiu oraz w parafiach Świętego Ducha przy ul. Bardzkiej oraz Matki Bożej Bolesnej na Strachocinie we Wrocławiu, a także w Miliczu, Oławie i w Brzegu. Był wikariuszem, opiekunem ministrantów i katechetą.
Tak opisywaliśmy zatrzymanie księdza Pawła K.: KLIKNIJ TU - o akcie oskarżenia księdza Pawła K.