To była masakra. „ Walcz, walcz, weź miecz w rękę i walcz!” - usłyszał nagle 35-letni oskarżony Daniel Ch. Słowa dobiegały z telefonu jego kolegi. W pokoju zrobiło się czerwono i 35-latka zaatakowały tajemnicze demony. Chwycił więc za nóż i zaczął z nimi walczyć. Skutki były straszliwe. Prokuratura zarzuciła mu, że zabił nożem 29-letnią Martę W. i 33-letniego Piotra D. Wszyscy pochodzili ze Zduńskiej Woli.
Proces w Łodzi: jęczała z bólu i błagała o pomoc
Na rozprawie w czwartek 18 stycznia sąd poinformował, że między oskarżonym a bliskimi zamordowanych zostały podpisane trzy ugody. Dotyczą one odszkodowania, jaki sprawca zobowiązał się wypłacić. Jego wysokość została przez sąd utajniona. Daniel Ch. zawarł ugodę z mamą i dwoma braćmi Marty, z rodzicami i siostrą Piotra oraz z żoną Piotra, z którą był w trakcie rozwodu.
Jako świadkowie na rozprawie zeznawali m.in. 27-letnia Elżbieta S. i jej 38-letni partner Piotr K., którzy tragicznej nocy wynajmowali apartament naprzeciw pokoju, w którym doszło do masakry. Gdy między godz. 3 a 4 opuszczali swoje lokum ujrzeli zakrwawionego, nieprzytomnego, leżącego na korytarzu mężczyznę. Był to Piotr D. Już nie żył. Natomiast piętro niżej, też na korytarzu, dostrzegli leżącą w kałuży krwi kobietę. Była to Marta W., która jęczała z bólu i błagała o pomoc. Niestety, wkrótce zmarła. Świadkowie zaalarmowali służby. Niebawem w loftach zjawili się policjanci, a po nich ratownicy medyczni.
Proces w Łodzi: wybaczyli sprawcy masakry
Sąd przesłuchał też rodziców zabitego Piotra D. - mających po 64 lata Józef i Elżbieta D. Z ich relacji wynikało, że syn miał sprawę rozwodową i w tym czasie mieszkał z nimi. Zapewnili, że Piotr nie był agresywny, nie wywoływał konfliktów i nie miał do czynienia z narkotykami. Oboje wybaczyli sprawcy masakry i przyjęli jego przeprosiny.
Przeczytaj też o potwornym zabójstwie tzw. Bestii z Lumumbowa. Na jaką karę został skazany?
Zbrodnia ta wstrząsnęła Łodzią i regionem. Do krwawej jatki doszło w nocy z 14 na 15 stycznia (z soboty na niedzielę) 2023 roku, w części hotelowej loftów powstałych w zabytkowej przędzalni Karola Scheiblera przy ul. Tymienieckiego na osiedlu Księży Młyn w Łodzi. Na pierwszej rozprawie oskarżony Daniel Ch. przyznał się do winy. Wyjaśnił, że był wtedy po piwie i narkotykach w formie kryształków.
Proces w Łodzi: obawiał się bestii z telefonu
Po masakrze uciekł z loftów. Biegł przez boisko i - jak się wyraził - jakieś ruiny pofabryczne. Po drodze wyrzucił telefon, bowiem obawiał się, że znów usłyszy dziwne głosy lub wyjdzie z niego jakaś bestia. Dobiegł na ul. Piotrkowską i zaczął dobijać się do drzwi kościoła ewangelickiego św. Mateusza. Chciał rozmawiać z księdzem. Był zakrwawiony i bardzo pobudzony. Kontakt z nim był niemożliwy. Tam zatrzymali go policjanci.
Daniel Ch. z zawodu jest operatorem maszyn offsetowych i nauczycielem wychowania fizycznego. Przed zbrodnią pracował jako nauczyciel i trener w łódzkiej szkole sportowej. Nie był karany. Grozi mu dożywocie.
