Pacjent szpitala przy Koszarowej opowiada w internecie o swoim przypadku i odpowiada na pytania internautów. - Nie miałem świadomego kontaktu z kimś zarażonym albo z zagranicy - pisze zakażony mężczyzna. Przez ostatnie dwa tygodnie jeździł tylko z domu na Zakrzowie do pracy przy Legnickiej. Nie wychodził do pubów, barów, do siłowi czy na basen.
- Starałem się pilnować wszystkich zasad, jednak problem był z kontaktem, bo tego w oddziale nie unikniesz. Przez oddział w ostatnim czasie przewinęło się mnóstwo ludzi. Jeśli chodzi o objawy. Z czwartku na piątek dostałem gorączki prawie 39. Rano trochę się uspokoiło, ale koło 9 znowu wzrosło do prawie 39. Był też ból gardła i bardzo delikatny, cięższy oddech.
Co było dalej? Bankowiec chwali sprawność postępowania z pacjentami w szpitalu przy Koszarowej. „Wcześniej to trochę śmiech”. Pacjent opisuje jak próbował się zorientować, czy to co mu jest to koronawirus. - Najpierw zadzwoniłem do sanepidu. Bardzo uprzejma pani urzędnik bardzo dosadnie wyjaśniła mi, że dzwonię całkowicie niepotrzebnie, bo ona jako urzędnik nic mi nie pomoże i że mam się zgłosić do lekarza. W sumie to najlepiej telefonicznie, ale jak sobie chcę. Więc zadzwoniłem do Medicoveru na konsultacje telefoniczną. Tam pani doktor po wywiadzie stwierdziła, że mam leżeć w domu i już. Ale że w międzyczasie żona zadzwoniła do znajomego z Borowskiej, on kazał mi od razu jechać na Koszarowa.
Koronawirus we Wrocławiu - raport na żywo
Potem było już sprawnie. - Wejście [ do szpitala M.R.] - z boku w budynku A2. Jest dość dobrze opisane. Trzeba zadzwonić dzwonkiem wychodzi pielęgniarka podaje maskę i formularz do wypełnienia.” Od wejścia na izbę przyjęć zakaźną do momentu pełnej izolacji minęło jakieś 3 godziny. Po 24 godzinach był wynik badań. Jestem całkowicie odcięty od wszelkiego kontaktu. Nikt do mnie nie wchodzi i ja nie mogę nigdzie wyjść. Jedzenie i leki dostaję "pod drzwi". Kontakt z lekarzem i pielęgniarkami mam telefoniczny. Oddział został zamknięty, wszyscy z którymi miałem kontakt w pracy zostają w domu na 2 tygodnie. Ale to decyzja firmy. Główny Inspektorat Sanitarny objął kwarantanną rządowa tylko moją żonę i dziecko - opisuje 32-latek.
Dostał antybiotyk na zapalenie płuc i leki przeciwgorączkowe. Teraz czuje się lepiej, gorączka spadła. - Raczej świadomość długiego pobytu jest irytująca – napisał w odpowiedzi na pytania jednego z internautów.
Zobacz także
- Koronawirus we Wrocławiu: Nie żyje 67-latek
- Wrocław: Sporo ludzi na Świebodzkim i Młynie
- Wrocław: Księża zamykają kościoły. "Sytuacja jest poważna"
- W niedzielę zamknięto granice. Kto może wjechać do Polski?
- Koronawirus we wrocławskiej Nokii. Kwarantanna pracowników
- Wrocław: Dominikanie odwołali wszystkie msze i spowiedź
To plotka! Nie wierz w te informacje o koronawirusie! [PRAWD...
