Policja i prokuratura odmawiają podawania jakichkolwiek szczegółów sprawy. Nieoficjalnie wiadomo, że Macieja B. przedstawia wersję, że zabójstwo było wynikiem "obrony koniecznej". "Bochen" i "Wilk" w środę od rana pili alkohol. Do sprzeczki, bójki, której efektem było zabójstwo, dojść miało około godz. 15. Maciej B. zadzwonił na pogotowie i policję. Ale na ratunek było za późno. Druga wersja przeczy wersji obrony koniecznej. Ofiara - utrzymują nasi rozmówcy - miała być pchnięta nożem nawet kilkanaście razy. Trudno więc - przekonują - mówić o obronie.
Śledztwo wrocławskiej Prokuratury Okręgowej poszukać ma odpowiedzi na pytanie, dlaczego doszło do tragedii - i to takiej, której ofiarą była osoba w ostatnim czasie bardzo bliska "Bochenowi". Wiadomo, że "Bochen" ostatnio nadużywał alkoholu i brał leki psychotropowe. Jest to mężczyzna od lat funkcjonujący w przestępczym podziemiu. Wiele też lat odsiedział w więzieniach m.in. za udział w grupie przestępczej czy handel narkotykami. W 2012 roku trafił do aresztu właśnie pod zarzutem handlu narkotykami. Po kilku miesiącach poszedł na współpracę z prokuraturą i policją. dzięki jego zeznaniom kilkanaście osób oskarżono o handel marihuaną i amfetaminą na wielką skalę. Proces zaczyna się we wtorek.
- Maciek dostał szansę na nowe normalne życie. Ta historia z morderstwem może oznaczać, że ją zmarnował - mówi osoba znająca szczegóły narkotykowego śledztwa, w którym "Bochen" jest kluczowym świadkiem oskarżenia.
KLIKNIJ TUTAJ - WIĘCEJ SZCZEGÓŁÓW O SPRAWIE I LUDZIACH OSKARŻONYCH NA PODSTAWIE ZEZNAŃ "BOCHENA"