WTA Finals. Iga Świątek po meczu z Aryną Sabalenką: Mimo porażki czuję się, jakbym to ja wygrała. Cieszę się, że się podniosłam po Sakkari

Hubert Zdankiewicz
Hubert Zdankiewicz
Rex Features/East News
- Pokazałam może nie idealny, ale fajny tenis i miałam przyjemność z gry. Pokonałam swój stres i wątpliwości, które pojawiły się w mojej głowie po pierwszym spotkaniu w Guadalajarze - przyznała Iga Świątek po meczu z Aryną Sabalenką. Polka przegrała 6:2, 2:6, 5:7, tracąc szanse na awans do półfinału, ale ze swojej gry mogła być zadowolona.

Miała ku temu powody, bo zaprezentowała się znacznie lepiej, niż w pierwszym meczu z Marią Sakkari. Walczyła do końca i niewiele zabrakło, aby to ona zeszła z kortu jako zwyciężczyni. Zabrakło dosłownie kilku piłek.

- Przed ostatnie dwa dni ciężko pracowałam, żeby trochę lepiej zrozumieć, dlaczego czułam się źle podczas meczu z Marią. Cieszę się, że się podniosłam po tej porażce, bo jeśli podnosisz się cały rok od stycznia, to z czasem to podnoszenie staje się coraz trudniejsze. Koniec końców myślę, że był to pozytywny dzień, z którego będę mogła wyciągnąć wnioski - oceniła na konferencji prasowej Świątek, druga w historii (po Agnieszce Radwańskiej) Polka, której udało się zagrać w "turnieju mistrzyń".

- Skorzystałam dziś ze wszystkich narzędzi, jakie miałam. Myślę, że grałam dobrze, ale nie mogłam złapać swojego rytmu. Aryna to zawodniczka, która na to nie pozwala - przyznała Świątek.

- Dobrze mi się grało podczas sesji wieczornej. Było chłodniej i czułam większą kontrolę nad piłką. Warunki do gry na takiej wysokości (1566 metrów nad poziomem morza - red.) są generalnie trudne, ale wydaje mi się, że bardziej wymagające panują w sesji dziennej. Czasem lekki błąd techniczny sprawia, że piłka ląduje na metrowym aucie - dodała Polka, którą czeka jeszcze trzeci mecz, z pewną już awansu do półfinału Paulą Badosą. Z Hiszpanką przegrała w tym roku w turnieju olimpijskim w Tokio.

- Można to nazwać meczem o honor, ale wiem też, w jakiej formie jest Paula. Widać, że ciężka praca zaowocowała, a zwycięstwa dały jej dużo pewności siebie. Ja skupię się teraz na tym, żeby trochę odpocząć, a w poniedziałek dać show i pokazać niezły tenis. To czy wygram, czy przegram nie ma dla mnie żadnego znaczenia - przyznała Świątek, której spotkanie z Badosą może mieć jednak wymierne korzyści.

Samo rozegranie trzech spotkań w Guadalajarze premiowane jest kwotą 110 tys dolarów, a każde zwycięstwo to kolejne 110 tys. Trzy spotkania na koncie to również 375 punktów w rankingu WTA, a każda wygrana zwiększy tę liczbę do 500.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na i.pl Portal i.pl