Głównym rywalem konserwatywnej koalicji jest blok zjednoczonej opozycji pod nazwą Wspólnie dla Węgier, który tworzą: lewicowe Koalicja Demokratyczna, Węgierska Partia Socjalistyczna, Dialog, Polityka Może Być Inna, jak też narodowy Jobbik i liberalne Momentum. W wyborach startują jeszcze cztery partie z listami krajowymi, ale raczej bez szans na przekroczenie progu 5 proc.
Finisz kampanii dla Fideszu
Marcowe sondaże wskazują na wygraną Fideszu. W sondażu ośrodka Závecz (21-27 marca) na koalicję Orbana wskazało 50 proc. wyborców zdecydowanych, zaś na zjednoczoną opozycję 46 proc. W sondażu Median (24-26 marca) na Fidesz-KDNP chce głosować 50 proc. zdecydowanych wyborców, a na blok opozycyjny 40 proc.
Jak czytamy w analizie Ośrodka Studiów Wschodnich, „opozycja nie zdołała wykorzystać inwazji na Ukrainę do rozliczenia rządu Viktora Orbana z ostatnich lat budowania coraz głębszych więzi z Rosją. Fidesz natomiast uczynił osią sporu konieczność ‘trzymania Węgier z dala od wojny’, przypisując rywalom próbę wciągnięcia kraju w konflikt”. Atutem Fideszu jest „wizerunek premiera Orbana jako gwaranta zachowania nie tylko pokoju, lecz także stabilności ekonomicznej i socjalnej w niespokojnych czasach – wojny w sąsiedztwie i narastających turbulencji gospodarczych”.
Jedyna niewiadoma
Sporą niewiadomą są wciąż jednak starcia w okręgach jednomandatowych, gdzie tym razem kandydat obozu rządzącego będzie miał do czynienia z jednym kandydatem zjednoczonej opozycji. Węgrzy wybierają bowiem członków parlamentu z list krajowych (93), gdzie mandaty rozdziela się wśród partii, które uzyskają ponad 5 proc. głosów, zgodnie z systemem d’Hondta, oraz w jednoosobowych okręgach wyborczych (106).
Kampania wyborcza trwa do momentu zamknięcia lokali wyborczych. Nie ma ciszy wyborczej, ale w dzień głosowania nie można organizować wieców wyborczych, prowadzić kampanii w promieniu 150 m od wejścia do lokalu wyborczego ani emitować reklam wyborczych w radiu lub telewizji. Wstępne wyniki mają być znane przed północą z niedzieli na poniedziałek.
