SPIS TREŚCI
Do II tury powtórzonych wyborów prezydenckich w Rumunii weszli lider opozycyjnej, prawicowej partii AUR George Simion oraz burmistrz Bukaresztu Nicușor Dan. Simion uzyskał 41% głosów, zaś Dan 21%. Na trzecim miejscu znalazł się kandydat popierany przez koalicję rządzącą, Crin Antonescu – 20,1%. Czwarty był Victor Ponta (13%), a piąta Elena Lasconi (2,7%).
Simion zdobył znacznie więcej głosów (3,862 mln) niż zwycięzca pierwszej tury unieważnionych później wyborów z listopada – skrajnie prawicowy Calin Georgescu (ponad 2,1 mln głosów). Na Dana 4 maja głosy oddało 1,979 mln wyborców. Druga tura odbędzie się 18 maja. O wyborach w Rumunii rozmawiamy z profesorem ISP PAN, Adamem Burakowskim.
Klęska systemu, klęska elit rządzących Rumunią
Simion był faworytem, ale czy można się było spodziewać, że uzyska aż ponad 40%? Wejście Dana zamiast Antonescu do II tury to niespodzianka? Bo znów mamy sytuację, że do II tury nie wchodzi kandydat obozu rządzącego, jak w ub.r.
Po zablokowaniu kandydatury Călina Georgescu oczywistym faworytem był George Simion. Nie było możliwości, żeby pierwsze miejsce zajął inny kandydat, gdyż rządząca elita wystawiła kilkoro kandydatów i te głosy się rozdzieliły. Do drugiej tury wszedł Nicușor Dan, który formalnie nie należy do koalicji rządzącej, ale jest to przedstawiciel rządzącej od wielu dziesięcioleci klasy politycznej, produkt i członek „systemu”, nie różniący się niczym od innych przedstawicieli tego „systemu”. Stopień homogenizacji rządzącej elity w Rumunii jest bardzo wysoki. Na tym tle George Simion jawi się jako alternatywa, również z tego powodu, że jest werbalnie odrzucany przez „system”.
Sondaże mocno rozjechały się z rzeczywistością – wskazywały na skalę poparcia dla Simiona rzędu 30%. Ale sondaże w Rumunii od dawna nie są zbyt wiarygodne. W dniu wyborów ok. 50% osób odmówiło odpowiedzi na pytania ankieterów exit poll.
Czy rzeczywiście mieliśmy do czynienia ze starciem antysystemowców z przedstawicielami systemu, czy może jednak to określenie jest nadużywane w przypadku wyborczej walki w Rumunii?
W sferze wizerunkowej zdecydowanie tak jest. Călin Georgescu, choć pochodził z układów, postrzegany był jako człowiek spoza układów i dlatego uzyskał tak wysoki wynik. Obecnie głosy te przeszły na Simiona i częściowo na Pontę i dodały się do istniejących już elektoratów tych polityków. Skala odrzucenia elity rządzącej, której jednym z czołowych przedstawicieli jest Nicușor Dan, jest bardzo duża. A elita zupełnie tego nie rozumie. Nie przyjmuje do wiadomości skali tego odrzucenia i nie jest w stanie pojąć, dlaczego tak się stało. A stało się tak dlatego, że pomimo iż kraj się rozwija, to trudno tam znaleźć dobrą pracę komuś, kto nie ma powiązań rodzinnych albo towarzyskich z kimś z kręgów władzy.
Simion vs Dan. Kim są? Jakie mają poglądy?
Kim jest Simion? Widzę, że często w mediach polskich czy innych zachodnich przymiotnik „prorosyjski”, że ultranacjonalista. Jakie ma poglądy? Co oznaczałoby dla Rumunii objęcie przez niego stanowiska prezydenta?
George Simion to polityk, który zagraża rządzącej elicie. Georgescu jako taki nie był zbyt poważnym człowiekiem, co okazało się zresztą dopiero po anulowanej I turze wyborów w 2024 roku. Wtedy zaczęto szukać jego wypowiedzi i natrafiono np. na takie, że spotkał kiedyś ufoludka. Tak naprawdę po Georgescu nikt nie płakał, a już na pewno nie Simion, który przejął jego elektorat. Ponieważ Simion jest zagrożeniem dla elity, jest obrzucany inwektywami, pokazuje się go jako zagrożenie dla demokracji. Zniekształca to jego obraz.
Simion działa od lat, bardzo konsekwentnie budując swoją pozycję. Jest widoczny i w kraju i za granicą. Zaczynał jako zwolennik połączenia Rumunii z Republiką Mołdawii, co nie jest generalnie postulatem popieranym przez społeczeństwa obu krajów. W pierwszych latach kariery miewał wypowiedzi, które można uznać za prorosyjskie, jednakże były to lata – pamiętajmy o tym – kiedy Putin był przyjmowany na europejskie salony, a współpraca gospodarcza UE z Rosją była dość prężna. Simion wypowiada się niejednoznacznie o Rosji, potrafił nazwać Putina zbrodniarzem, a z drugiej strony mówił, że Rosja nie stanowi wielkiego zagrożenia dla Rumunii, gdyż według niego jest za słaba, żeby zaatakować.
Simion większą uwagę poświęca Ukrainie – jest przeciwnikiem zaangażowania Rumunii w pomoc dla tego kraju. Nie jest również zwolennikiem Unii Europejskiej, uważa administrację brukselską za przeszkodę, a nie pomoc w rozwoju jego kraju. Ma pozytywny stosunek do Stanów Zjednoczonych, a szczególnie do Donalda Trumpa. Simion uważa też NATO za istotny sojusz. Trzeba też zaznaczyć, że Simion ma bardzo pozytywny stosunek do Polski. Wielokrotnie wypowiadał się pozytywnie o naszym kraju. Utrzymuje też przyjazne relacje z wieloma polskimi politykami.
Warto jednak wiedzieć, że George Simion nie jest aż tak bardzo „antysystemowy”, jak próbuje się przedstawiać. Współpracował np. z oligarchą Gigim Becalim, właścicielem klubu piłkarskiego Steaua Bukareszt. W przypadku jego wygranej uważam, że będzie więcej elementów kontynuacji, niż zmiany.
Kim jest drugi z kandydatów, którzy zmierzą się w II turze, czyli Dan? On chyba tak dopiero na ostatniej prostej kampanii się pojawił, prawda?
Nicușor Dan jest produktem „systemu”. Nie pojawił się ani wczoraj, ani nawet przedwczoraj. Pojawił się koło 2005 r. i próbował swych sił w różnych konfiguracjach. Był posłem, obecnie jest burmistrzem Bukaresztu. Teoretycznie ma poglądy lewicowe, ale w tych kręgach poglądy to tylko teoria. Jest człowiekiem władzy i interesuje go władza. Tym niemniej jest postrzegany jako zbyt lewicowy przez wielu zwolenników postkomunistycznej Partii Socjaldemokratycznej i to może być jego problemem w II turze wyborów. Jego wygrana to kontynuacja obecnej linii i obecnego układu politycznego.
Skąd tak duże poparcie dla kandydatów opozycji, kandydatów prawicy wśród Rumunów mieszkających za granicą? W przypadku Polski wszak nie licząc większości emigracji w USA, to zdecydowanie wygrywa zawsze opcja liberalna.
Z Rumunii wyemigrowało kilka milionów osób nie dlatego, że fascynuje ich „zachodni styl życia”, tylko dlatego, że w kraju nie mogli oni znaleźć dobrej pracy, nie posiadając rodziny lub znajomych w kręgach władzy. Rumunia się rozwija, ale owoce tego rozwoju rozdzielane są nierównomiernie. Głos na Georgescu, a potem na Simiona to był głos odrzucenia obecnej elity. Elita ta jednak nie rozumie ani skali, ani powodów tego odrzucenia.
Co się stanie przed II turą? Kto jest faworytem?
Jest zagrożenie, że znów dojdzie do dziwnych ruchów władzy wokół tych wyborów tak jak poprzednich?
Na pewno będzie bardzo agresywna kampania i wizje apokaliptyczne. Sądzę jednak, że władze nie zastosują takich rozwiązań, jak w zeszłym roku, gdyż Simion jest dużo silniejszy niż Georgescu. Odsunięcie tego drugiego było korzystne również dla Simiona.
Jaką pozycję w systemie władzy Rumunii zajmuje prezydent? Jak duży realny wpływ ma na politykę państwa?
Mniej więcej taką, jak w Polsce. Wynika to zresztą z podobnego, jak w Polsce, myślenia, które było podstawą uchwalenia takiej, a nie innej ustawy zasadniczej. Chodziło o to, żeby władze wzajemnie się kontrolowały i szachowały, żeby nie dopuścić do ponownego ustanowienia dyktatury. W Rumunii największą władzę ma premier.
Kto ma większe szanse w II turze? Na kogo swoje głosy przerzucą Antonescu, Ponta i Lasconi?
Wygląda na to, że II tura będzie plebiscytem nad dorobkiem rządzącej elity. A jeżeli tak to zostanie spozycjonowane, to Simion ma bardzo duże szanse, żeby zostać prezydentem. Elity i ich zaplecze medialne robią wszystko, żeby tak to właśnie spozycjonować, powtarzając frazy o „skrajnej prawicy” i „zagrożeniu dla demokracji”. Sądzę, że takie zachowanie wynika z braku zrozumienia przyczyn głosowania na Georgescu, a teraz Simiona.
