Janusz Kowalski zakończył kampanię wyborczą modlitwą przed kapliczką Matki Bożej w Dziewiętlicach.
Wie o tym – zupełnie przypadkiem – cały region. Bo modlitwie kandydata PiS do Sejmu, oczywiście przypadkiem, towarzyszył fotoreporter. A potem – już jednak chyba nie przypadkiem – obrazek ten rozpowszechnili w mediach społecznościowych, opatrując go wzniosłym, pochwalnym komentarzem, dziennikarze publicznych mediów.
Mamy więc scenę modlitewną do kwadratu. Oni klęczą przed kandydatem, kandydat przed figurą.
Jestem ostatnim człowiekiem, który chciałby kpić z modlitwy. Jestem przeświadczony o jej wielkiej sile i znaczeniu. Ale niekoniecznie w blasku fleszy.
Pan Jezus w „Kazaniu na górze” uczył tak: Gdy się modlicie, nie bądźcie jak obłudnicy. Oni lubią w synagogach i na rogach ulic wystawać i modlić się, żeby się ludziom pokazać. Zaprawdę, powiadam wam: otrzymali już swoją nagrodę. Ty zaś, gdy chcesz się modlić, wejdź do swej izdebki, zamknij drzwi i módl się do Ojca twego, który jest w ukryciu. A Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odda tobie. (Mt. 6, 5-6).
