W ciągu ostatnich lat Robert Węgrzyn stał się rozpoznawalną postacią w lokalnej i ogólnopolskiej polityce. Można śmiało powiedzieć, że Robert Węgrzyn stał się jednym, o ile nie najbardziej wpływowym politykiem opozycji w Kędzierzynie-Koźlu. Jego zaangażowanie oraz aktywność na różnych polach działalności publicznej zdobyły mu sporą popularność.
Nie było więc zdziwienia, gdy na początku lipca w wywiadzie dla „Nowej Trybuny Opolskiej" Węgrzyn opowiedział, że zgłosił swój akces kandydowania do Sejmu. Wydawało się wówczas, że umieszczenie go na liście Koalicji Obywatelskiej to tylko formalność.
W środę rano polityk ogłosił jednak, że w wyborach nie wystartuje, chociaż sam by tego bardzo chciał. Polityk nie krył swojego zdziwienia i rozczarowania decyzją władz krajowych Platformy Obywatelskiej.
- Decyzją władz krajowych PO nie będzie dla mnie miejsca na liście KO w najbliższych wyborach parlamentarnych. To nie ja rezygnuję, chcę, aby to jasno wybrzmiało. To ze mnie zrezygnowano – podkreślił Robert Węgrzyn.
Zaznaczył on również, że choć szanuje tę decyzję, to jest rozgoryczony, ponieważ nie powiedziano mu o tym wcześniej. Analizując aktywność Węgrzyna w ostatnich tygodniach widać wprost, że polityk był przekonany o swoim starcie w wyborach.
- Wydaje mi się, że można mi to było powiedzieć dużo wcześniej, zaoszczędziłoby to wielu niepotrzebnych działań. To wyborcy w 2018 roku, powierzając mi mandat do sejmiku, zweryfikowali mnie pozytywnie. To jest dla mnie najważniejsze i za to wszystkim zwolennikom i przeciwnikom serdecznie dziękuję – kwituje Węgrzyn.
Nie da się ukryć, że rezygnacja z Roberta Węgrzyna z udziału w wyborach wzbudziła falę pytań i komentarzy. Mieszkańcy i wyborcy zastanawiają się teraz, czy była to decyzja wynikająca z przemyślanej strategii partii, czy może element nieporozumienia wewnątrzpartyjnego?
