Aktualizacja, godz. 12.51:
Na miejscu w Siecieborzycach jest nasza dziennikarka. Poza policją są tam również straż pożarna oraz pogotowie ratunkowe. Mundurowi pilnują dostępu do posesji, gdzie doszło do wybuchu.
Ze wstępnych ustaleń policjantów wynika, że paczkę ktoś zostawił przed domem, a jeden z domowników wniósł ją do środka. Prawdopodobnie do wybuchu doszło podczas otwierania pakunku. Obrażeń doznała 31-letenia kobieta, jej 3-letni synek i 7-letnia córka. W domu mieszkają także rodzice kobiety, ale im nic się nie stało.
Na miejscu zdarzenia pracuje policja
- Wszystkie poszkodowane osoby w chwili udzielania im pomocy przez medyków były przytomne. Najciężej ranna została kobieta, którą śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego zabrał do szpitala w Zielonej Górze. Jej dzieci pojechały tam w karetkach - dodaje rzecznik lubuskiej policji, podinsp. Marcin Maludy.
Dlaczego w paczce był materiał wybuchowy? Kto przyniósł tę paczkę? To wyjaśniają policjanci. - Na miejscu pracują technicy kryminalistyki i pirotechnicy. Trwają oględziny i inne czynności - dodaje rzecznik lubuskich policjantów.
Jak poinformował serwis TVN24.pl matka i jej 7-letnia córka są operowane, ich stan określany jest jako ciężki. Natomiast 3-letni chłopiec przebywa w szpitalu, jest pod opieką lekarską, ale jego stan zdrowia jest dobry.
Wkrótce podamy więcej szczegółów.
