Aby tak się stało zainteresowani budową czterech promów zdecydowali się na zakup projektu w zagranicznym biurze.
- Mamy opóźnienia w zakresie organizacyjno-projektowym i dlatego wprowadzamy inne rozwiązanie. Zdecydowaliśmy się kupić gotowy projekt dla naszych armatorów. Wyprodukujemy w ten sposób serię czterech jednostek o długości 235 metrów - zapowiada minister Gróbarczyk.
ZOBACZ TEŻ:
Dotychczasowe prace nad polskim projektem promu będą kontynuowane, ale zajmą jeszcze przynajmniej rok. Na takie wydłużenie terminu realizacji sztandarowego planu rządu nie pozwalają międzynarodowe umowy.
- Zobowiązują nas one do prowadzenia większych jednostek do siatki połączeń już w latach 2021/2022. Jeśli tego nie zrobimy, to miejsce naszych armatorów zajmie konkurencja. Musimy wybudować te promy u nas, bo jedyną alternatywą jest zakup statków w Chinach - mówi minister gospodarki morskiej.
ZOBACZ TEŻ:
Stępka, która stała się w oczach opozycji symbolem nieudolności rządu ma zostać użyta w budowie promu.
- Dziesięć lat temu, na niemieckie zamówienie, koalicja PO-PSL zniszczyła polską stocznie. Ci, co krytykują nasze działania, są żywo zaangażowania w działania destrukcyjne, a także są związane z podmiotami zagranicznymi - mówi poseł Krzysztof Zaremba, wiceprzewodniczący komisji ds. gospodarki morskiej i żeglugi śródlądowej.
Przedstawiciele rządu, zasłaniając się tajemnicą handlową, nie chcieli zdradzić kto i za ile chce sprzedać projekt promu. Według naszych ustaleń projekt przygotowuje duńskie konsorcjum i ma on kosztować 750 tysięcy euro.
- Mamy infrastrukturę, mamy projekt i mamy zapewnione finansowanie. Mamy przywróconą linię, która pozwala budować statki - podkreśla poseł Artur Szałabawka.
Projekt ma być realizowany przez Stocznię Szczecińską.
ZOBACZ TEŻ:
Nowy sprzęt w Stoczni Szczecińskiej za 788 tys. euro [ZDJĘCIA, WIDEO]
