W nocy z środy na czwartek na podlubelskiej stacji Motycz wykoleił się pociąg towarowy z tłuczniem. - Huk był tak duży, że wybiegliśmy we wsi wszyscy zobaczyć, co się stało - relacjonowała mieszkanka Kozubszczyzny, której dom znajduje się niedaleko stacji. Na szczęście nikt nie ucierpiał. Przez kilka godzin zablokowany był ruch pociągów na trasie Lublin-Warszawa. Przejazd jednym torem zapewniono około godz. 2, w czwartek w południe możliwy był ruch po dwóch torach.
Jak doszło do wykolejenia? - Ze wstępnych ustaleń wynika, iż skład wagonów z kruszywem nagle zaczął się staczać z bocznicy, w wyniku czego w miejscu, gdzie prowadzone były prace remontowe na torowisku, doszło do wykolejenia. Wewnątrz nie było maszynisty - informował w czwartek Kamil Gołębiowski z Komendy Miejskiej Policji w Lublinie.
Jak informował Mirosław Siemienic, rzecznik prasowy PKP Polskie Linie Kolejowe, pociąg należał do firmy prowadzącej w tym obszarze roboty budowlane związane z modernizacją linii kolejowej.
- Przyczyny zdarzenia ustali komisja - zapowiada Mirosław Siemieniec.
- Memy o koronawirusie: kwarantanna oczami internautów
- #BrawaDlaWas. Ludzie wyszli na balkony podziękować medykom
- Naukowcy z UMCS prognozują rozwój epidemii. Liczby szokują
- 7 rzeczy, które zrobimy po zakończeniu kwarantanny
- Ulice niemal puste, kolejki pod sklepami nawet w środku nocy
- Wirtualna procesja. Zobaczcie palmy wielkanocne Czytelników
