Był czerwiec 2017 r., kiedy czterech kolegów spotkało się na działce Andrzeja R. w miejscowości Głębokie. Mężczyźni znali się od lat. Opijali narodziny wnuczki Andrzeja R.
Około godz. 22 posesję opuściło dwóch gości. Na werandzie domku letniskowego zostali tylko Andrzej R. i Wiesław J., 70-letni były starosta świdnicki. Następnego dnia na posesji znaleziono jego zmasakrowane zwłoki. O zabójstwo oskarżono Andrzeja R. Proces miał charakter poszlakowy.
- Brak jest dowodów, które by wskazywały w sposób bezpośredni na sprawstwo oskarżonego - przyznała sędzia Grażyna Jakubowska. Wskazała natomiast na inne dowody, które po całościowej i kompleksowej ocenie wskazują na winę Andrzeja R.
Przed odejściem dwaj znajomi zwrócili uwagę na dziwne zachowanie Andrzeja R. Mężczyzna miał być pobudzony i agresywny. W miarę spożywania alkoholu jego agresja narastała.
Do śmierci miało dojść między północą a godziną drugą rano. Podczas przesłuchania Andrzej R. stwierdził, że po przebudzeniu znalazł zwłoki nieznanej sobie osoby. Przesuną je w stronę krzaków. Zamiast o znalezisku powiadomić pogotowie wydzwaniał do kolegów i sąsiada.
- Takie zachowanie jest wielce nieracjonalne - powiedziała sędzia. Działania oskarżonego po odkryciu zwłok nazwała niekonsekwentnym, sprzecznym i chaotycznym.
Później oskarżony zeznał, że nie poznał swojego znajomego. Stwierdził, że ktoś wszedł na jego posesję. - Ta wersja nie znajduje potwierdzenia w materiale dowodowym - stwierdziła sędzia.
Na miejscu zdarzenia nie znaleziono śladów biologicznych należących do osoby wskazanej przez Andrzeja R. W domku znaleziono natomiast nóż, którym zadano ciosy ofierze. Ubranie oskarżonego, jego bluza, kurtka, spodnie, skarpety i buty były zakrwawione.
Zdaniem sądu, Andrzej R. nie miał motywu zabójstwa, ale na jego zachowanie miała wpływ duża ilość spożytego alkoholu. Wniosek mógł być tylko jeden:
- Oskarżony postąpił w sposób brutalny, agresywny. Pokrzywdzony został uduszony, a wcześniej bity i zaatakowany narzędziem - powiedziała sędzia Grażyna Jakubowska i skazała Andrzeja R. na 15 lat pozbawienia wolności.
Jest to już drugi wyrok w tej sprawie. Pierwszy proces toczył się przed Sądem Okręgowym w Lublinie. Dwa lata temu sąd pierwszej instancji skazał Andrzeja R. na 13 lat pozbawienia wolności i 100 tys. zł nawiązki na rzecz żony zamordowanego. Od rozstrzygnięcia odwołała się prokuratura i obrona. Proces apelacyjny ruszył w kwietniu tego roku. Prawomocny wyrok zapadł w czwartek. Mimo to rodzina nadal wierzy w niewinność 57-latka.
- Sąd jednostronnie przyjął argumenty oskarżenia - uważa syn Andrzeja R.
Już na etapie procesu apelacyjnego obrona przedstawiła opinię biegłego, który poddawał w wątpliwość wiarygodność badań krwi znalezionych na miejscu zbrodni. Po wyjściu z sali rozpraw syn oskarżonego stwierdził, że wyrok jest niesprawiedliwy.
- Magia świąt w Lublinie. Zobacz mikołajkową galerię
- Morsom zimno niestraszne! Nawet w mikołajki
- Szukasz prezentu? Zobacz świąteczne upominki na każdą kieszeń przy ul. Jezuickiej
- Przemysław Czarnek: Jestem do bólu tolerancyjny
- „Niech św. Barbara ma nas w opiece". Skromne święto górników z Bogdanki. Zdjęcia
- Opustoszały Zalew Zemborzycki. Zobacz zdjęcia!
