Pierwsza awans do finału po nerwowym meczu wywalczyła drużyna z Jastrzębia. Co prawda całe spotkanie z Halkbankiem Ankara przegrali 2:3, ale do pełni szczęścia wystarczyły dwa wygrane sety. Jastrzębski w pierwszym spotkaniu z moim byłym klubem wygrał 3:1 i przed rewanżem był w komfortowej sytuacji, którą skwapliwie wykorzystał. Na nic zdały się dyskusje gości z sędziami. Jastrzębianie na parkiecie byli lepsi.
ZAKSA miała trochę trudniejszą drogę, ale również poradziła sobie z awansem koncertowo. W pierwszym spotkaniu wygrała efektownie 3:1 z Sir Safety Susa Perugia czym wywołała ogromną euforię kibiców w hali Azoty. Zespół z Itali jest naszpikowany gwiazdami światowej siatkówki. Leon, Kamil Semeniuk, MVP ostatnich mistrzostw świata Simone Giannelli, a na ławce trenerskiej dobrze nam znany Andrea Anastasi. To jednak za mało, aby powstrzymać dobrze naoliwioną maszynę z Kędzierzyna. W meczu rewanżowym ZAKSA grała rozważnie i z wyraźnym planem na pokonanie przeciwnika. Kibice Perugi wywiesili na trybunach transparent mówiący o tym, że zgotują piekło przyjezdnym, ale katusze przeżywali gospodarze. Wspomniani kibice w końcówce drugiej partii ucichli bezradni. Piękny widok.
Kto będzie faworytem historycznego starcia? ZAKSA czy Jastrzębski? W mojej opinii to kędzierzynianie mają minimalną przewagę. Są drużyną bardziej doświadczoną i bardziej zgraną. Oczywiście oba zespoły dysponują niesamowitą siłą ognia, a ich gracze to czołówka światowa, ale to ZAKSA zagra trzeci raz w finale Ligi Mistrzów. Jastrzębianie z pewnością pałają żądzą rewanżu za Puchar Polski w którym ulegli obrońcom trofeum, lecz pamiętajmy, jaki przebieg miało tamto spotkanie. ZAKSA mimo słabszych chwil w najważniejszych momentach meczu grała bezbłędnie i nie pozostawiła wątpliwości kto był tego dnia lepszy. Z całą pewnością będzie to mecz godny finału.
Wielki finał zostanie rozegrany 20 maja, prawdopodobnie w Turynie, choć po cichu liczę, że to nie jest jeszcze przesądzone. W kuluarach słyszałem o dużej mobilizacji w środowisku siatkarskim, aby ten mecz był rozegrany w Polsce. I słusznie. Szczerze mówiąc nie wyobrażam sobie żeby było inaczej i mam nadzieję, że działacze staną na wysokości zadania doprowadzając do organizacji tego historycznego meczu w naszym kraju. Jesteśmy w końcu siatkarską potęgą i nasi kibice zasługują na to by oglądać taki spektakl w którejś ze wspaniałych polskich hal. Święto siatkówki musi mieć odpowiednią oprawę, a taką zdecydowanie jesteśmy w stanie zapewnić, co już nie raz nie dwa pokazaliśmy. Trzymajmy kciuki żeby się to udało.
