Oskarżony o zamordowanie studentki w Londynie po raz pierwszy przyznał się do udziału w śmierci 23-latki, podaje BBC.
Farouk Abdulhak jest jedynym podejrzanym o gwałt i morderstwo 23-letniej Norweżki Martine Vik Magnussen, której ciało znaleziono w piwnicy mieszkania w Marylebone w marcu 2008 roku.
Uciekł zaraz po zabójstwie
Abdulhak uciekł do Jemenu w kilka godzin po jej śmierci i mimo wysiłków rodziny Magnussen oraz władz brytyjskich i Norwegii nie wrócił na Wyspy, aby stawić czoła zarzutom.
Mężczyzna, który znajduje się na liście najbardziej poszukiwanych przez brytyjskie służby, jest objęty międzynarodowym nakazem aresztowania.
Powiedział teraz BBC, że śmierć Magnussen była "niefortunnym wypadkiem podczas stosunku seksualnego". Dodał, że nie wróci na Wyspy, by odpowiedzieć za swoje czyny, bo "jest tam zbyt zimno". - Zrobiłem coś, kiedy byłem młodszy, to był błąd - dodał.
To był tylko wypadek
Reporterka Nawal Al-Maghafi rozmawiała z Abdulhakiem przez pięć miesięcy. - Podczas wymiany tysięcy SMS-ów i setek notatek głosowych ani razu nie użył imienia Martine ani nie odniósł się do jej śmierci, używając określenia "incydent" lub "wypadek" - powiedziała.
- To był tylko wypadek. Nic nikczemnego – dodała Al-Maghafi.
Dochodzenie wykazało, że Magnussen została zgwałcona i zabita, a na jej ciele były ślady ponad 40 uderzeń ostrym narzędziem.
Zdaniem koronera, Magnussen zmarła w wyniku ucisku na szyję, co może oznaczać, że została uduszona. Abdulhak jest synem zmarłego miliardera Shahera Abdulhaka, który był znany jako "król cukru", bo napoje bezalkoholowe były źródłem części jego fortuny.
Przyjaźnił się z Magnussen, która studiowała w Regent’s Business School. Zniknęła 14 marca 2008, gdy wraz z grupą studentów świętowała zakończenie egzaminów w nocnym klubie Maddox w Mayfair.

dś