Dzień po zwolnieniu z więzienia Stefan W. próbował wedrzeć się w nocy na teren Pałacu Prezydenckiego w Warszawie – dowiedziała się Polska Agencja Prasowa w źródłach zbliżonych do śledztwa. Mężczyzna przyjechał do stolicy, ponieważ – jak tłumaczył – "chciał zrobić coś dużego, o czym wszyscy będą mówić".
Jednak według Służby Ochrony Państwa Stefan W. nie próbował dostać się do Pałacu. - Nie było próby wtargnięcia na teren Pałacu Prezydenckiego - przekazał rzecznik prasowy SOP ppłk Bogusław Piórkowski.
To nie oznacza jednak, że mężczyzna nie przyjechał w okolice Pałacu czy nie planował zamachu na prezydenta Polski. Dlatego ten wątek bada prokuratura. - Weryfikujemy to, co ten mężczyzna robił po opuszczeniu zakładu karnego. Między innymi, w ramach tych sprawdzeń, poprosiliśmy o zabezpieczenie monitoringu sprzed Pałacu Prezydenckiego w Warszawie - potwierdza prok. Grażyna Wawryniuk z Prokuratury Okręgowej w Gdańsku cytowana przez "Dziennik Bałtycki".
Według PAP Stefan W. przyjechał do Warszawy w grudniu, bezpośrednio po wyjściu z więzienia. Miał przegrać w kasynie dwa tysiące złotych, które pobrał z więziennego depozytu.
O planach "dokonania czegoś wielkiego" opowiadał koledze z więzienia i rodzinie.
Jak podało radio RMF, według Kancelarii Prezydenta w grudniu były trzy próby wdarcia się na teren, który jest w dyspozycji Kancelarii Prezydenta RP. Na zamknięty teren chciało dostać się dwóch obcokrajowców i jeden pijany mężczyzna.
POLECAMY: