Gracjan został znaleziony na ul. Szewskiej na torach tramwajowych w nocy z 23 na 24 września ubiegłego roku. Szarpanina zaczęła się pod klubem, a potem jej uczestnicy przenosili się w inne miejsca. Na monitoringu widać jak Gracjan próbuje odejść. Wywraca się pod wpływem ciosów i wstaje. Wreszcie Paweł J. przewraca go na ziemię i z całej siły kopie po głowie.
Nieprzytomny Gracjan został na ulicy, na torach tramwajowych przy Szewskiej. - Usłyszałem jak głowa mu strzeliła. Uderzył w szynę tramwajową – relacjonował Paweł w prokuraturze.
W szarpaninie uczestniczył jego kolega Sebastian W. On jest już skazany, choć nieprawomocnie, bo zatrzymano go niedługo po zajściu. Paweł J. uciekł. Ukrywał się za granicą. Napisał nawet list do naszej redakcji, przekonując, że nie zabił Gracjana. Przepraszając jego rodzinę. Niedawno zeznawał w sądzie jako ostatni świadek na procesie Sebastiana.
Kilka razy przepraszał rodzinę Gracjana. - Wiem, że jest wam ciężko - mówił. Z jego relacji wynika, że wszystko zaczęło się od banalnego incydentu. Był na dyskotece, rozmawiał z kimś, a Gracjan potrącił go i wylał piwo pomieszane z wódką, które pił Paweł.
Jakiś czas potem obydwaj pojawili się na dworze. Tam dołączył Sebastian W. Z relacji Pawła J. wynika, że to Gracjan dążył do starcia. Ale nagrania z kamer – według prokuratury – wskazują, ze było inaczej. Tym bardziej, że Gracjan P. miał uszkodzony bark i nawet gdyby chciał, nie byłby w stanie się bić.
Kilka miesięcy temu we Wrocławiu policjanci zatrzymali Pawła J. Teraz za zabójstwo grozi mu nawet dożywocie.
Zobacz też:
19 progów zwalniających na odcinku 2 km!
Wypadek autokaru na S3. Wycieczka wracała z jarmarku we Wroc...