Poniedziałkowy wyrok to już drugi proces w tej sprawie. Wszystko dlatego, że sprawców zajścia było dwóch. Pierwszy został skazany za pobicie ze skutkiem śmiertelnym rok temu. Jego udział w zajściu był mniejszy niż Pawła J. Skazany w poniedziałek mężczyzna zniknął i uciekł z Polski zaraz po tragedii. Złapali go policyjni „łowcy głów”, gdy wrócił do Wrocławia. Myślał, że będzie bezpieczny.
Ofiara i Paweł J. byli na dyskotece w klubie Banana Dance przy ul. Szewskiej we Wrocławiu. Gracjan miał niechcący potrącić Pawła i wylać mu piwo. Tak się zaczęło. Wyszli na dwór i tam doszło do szarpaniny zakończonej tragedią. Zaczęła się pod klubem a potem uczestnicy przenosili się w inne miejsca.
Istotny dowód w tej sprawie to zapisy z miejskiego monitoringu. Widać jak Gracjan próbuje odejść. Wywraca się pod wpływem ciosów i wstaje, próbuje odejść. Wreszcie Paweł J. przewraca go na ziemię i z całej siły kopie po głowie. Nieprzytomny Gracjan został na ulicy na torach tramwajowych przy Szewskiej. Paweł odszedł i zniknął na wiele miesięcy.
Zabójstwo to nie jedyny postawiony mu zarzut. Miesiąc wcześniej, bo w sierpniu 2017 roku, dopuścił się incydentu na tle rasistowskim. Jego ofiarą padł obywatel Syrii. Paweł wyzywał go, opluł i pobił. I za to zdarzenie sąd skazał mężczyznę.
