"Chcę opowiedzieć, jak funkcjonuje nasza służba więzienna. Opiszę sytuację, do której doszło w niedawnym czasie na terenie Zakładu Karnego nr 1 we Wrocławiu przy ul. Kleczkowskiej 35" - tymi słowami zaczyna się anonimowy list, który przed kilkoma dniami dotarł do redakcji "Gazety Wrocławskiej".
Sprawa dotyczy tragedii, do której doszło 29 sierpnia 2024 roku w więzieniu na wrocławskim Kleczkowie. Zgodnie z narracją autora listu, tego dnia strażnicy więzienni mieli brutalnie pobić jednego z więźniów. Mężczyzna zmarł.
"Chłopak, przebywający na oddziale zamkniętym wybiegł z celi w czasie podawania leków przez pielęgniarkę. Biegnąc, potrącił ją ramieniem. Funkcjonariusze, którzy widzieli całe zajście, ruszyli za nim. Dogonili go na zakładzie typu półotwarty. Chłopak leżał na ziemi. Był bity. Funkcjonariusz, który doprowadził do jego śmierci, skakał mu po głowie" - czytamy w anonimowym liście.
Podobną wiadomość dostała fundacja Freedom-24, która opisała sprawę w mediach społecznościowych. Po publikacji zgłosiły się do niej kolejne dwie osoby. Każda z nich inaczej wspomina tamtą sytuację. Jedna twierdzi, że skazany został pobity przez współwięźnia, a druga, że zmarł na zawał.
Służba więzienna oficjalnie odpowiedziała na pytania zadane przez prezes organizacji. Z oświadczenia wynika, że osadzony był agresywny i nie reagował na wydawane polecenia. Z tego względu użyto środków przymusu bezpośredniego.
- W trakcie zdarzenia osadzony stracił przytomność. Funkcjonariusze natychmiast podjęli czynności ratunkowe, w tym resuscytację, która zakończyła się przywróceniem czynności życiowych. Wezwano Zespół Ratownictwa Medycznego. Podczas transportu do placówki medycznej doszło do ponownego zatrzymania krążenia skutkującego zgonem osadzonego - informuje Służba Więzienna.
Damian Ch. zmarł w szpitalu. Ciało mężczyzny zostało skierowane na sekcję zwłok. Równolegle prokuratura przeprowadziła oględziny miejsca zdarzenia i zabezpieczyła monitoring z zakładu karnego.
- Sekcja zwłok zakończyła się. Wstępne wyniki nie wykazały przyczyny śmierci Damiana Ch. Czekamy na pełen protokół z sekcji oraz wyniki badań toksykologicznych - dodaje Karolina Stocka-Mycek z Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu.
Okazuje się, że śledczy przesłuchali już współosadzonych oraz funkcjonariuszy, którzy zatrzymali, a także uspokajali zmarłego. Czynności są w toku.
- Zebrane dotychczas materiały nie wskazują na przekroczenie uprawnień przez funkcjonariuszy stosujących środki przymusu bezpośredniego. Nikt nie został zawieszony w wykonywaniu obowiązków służbowych. Wszystkie materiały, także z monitoringu oraz kamer nasobnych, zostały przekazane prokuraturze prowadzącej postępowanie - podaje Służba Więzienna.
Jako pierwsza informację o sprawie podała Gazeta Wyborcza.
W tym miejscu znajduje się Zakład Karny nr 1 we Wrocławiu:
