- Utrzymuje wyrok sądu I instancji i skazuje Kamila N. i Zuzannę M. na 25 lat więzienia - zdecydował wczoraj Andrzej Kaczmarek, sędzia Sądu Apelacyjnego w Lublinie.
Mało brakowało a nie doszłoby w ogóle do wtorkowego procesu przed Sądem Apelacyjnym w Lublinie. – Kamil N. przebywa w szpitalu przy al. Kraśnickiej i nie może brać udziału w rozprawie. Dlatego wnoszę o odroczenie jej na inny termin – zaproponowała na wstępie rozprawy Małgorzata Lustyk-Portuś, obrońca Kamila N.
- W poniedziałek oskarżony został wypisany ze szpitala i otwarcie przyznał, że nie chce brać udziału w rozprawie – ripostował sędzia Andrzej Kaczmarek, który odrzucił tym samym wniosek o odroczenie.
Proces apelacyjny ruszył, bo wszystkie strony nie zgadzały się z wyrokiem sądu pierwszej instancji. – W swojej apelacji prokuratura domaga się dożywocia, a obrońcy złagodzenia wyroku – przypomniał sędzia Kaczmarek.
- Proszę o ponowne rozpatrzenie sprawy lub zmniejszenie kary i wyeliminowanie zapisu, który uniemożliwia wcześniejszego wyjścia z więzienia. Kamil N. powinien móc opuścić zakład już po połowie odbytej kary – argumentowała swoją apelacje Lustyk-Portuś.
Jej zdaniem dowody zebrane podczas procesu przeczą tezie, by chłopak planował i przygotowywał zabójstwo własnych rodziców. – To Zuzanna zorganizowała transport, przygotowała narzędzie zbrodni, znalazła nawet w internecie instrukcje jak zabić człowieka. Kamil miał znacznie mniejszy udział w tym procederze – podkreślała Lustyk-Portuś.
Dla obrońcy ważną kwestią był też fakt, że przed zabójstwem nastolatki paliły marihuanę. – Nie jest wyjaśnione jakie stężenie narkotyków znajdowało się w organizmie Kamila N. On sam przyznawał, że nie pamięta całego zajścia, a zna jedynie z opowieści współoskarżonej – tłumaczyła Lustyk-Portuś.
Tomasz Nowak, obrońca Zuzanny M. był innego zdania. – To Kamil N. był inicjatorem zabójstwa. Dziewczyna realizowała jego plan, bo bała się, że straci chłopaka. Kierowała się jego dobrem – argumentował Nowak.
Według obrońcy Zuzanna jest niedojrzałą osobą. – Wychowywała się w warunkach emocjonalnej samotności, nigdy nie otrzymywała żadnego wsparcia – mówił Nowak. – Sam Kamil N. podczas pierwszego przesłuchania mówił: "Myślałem od dawna jak zabić rodziców, by wyglądało to na wypadek związany z pracą ojca (był strażnikiem granicznym). Ale nie miałem pomysłu jak to zrobić" – dodawał.
Prokurator domagając się dożywocia stwierdził, że młody wiek, skrucha i żal nastolatków nie powinien być okolicznością łagodzącą. – Oni nie są godni, by żyć w normalnym społeczeństwie – punktowała Lidia Sobiestianczuk-Jasim. – Zabójstwo było bardzo brutalne, a oskarżeni nie żałowali ludzi, których zabili – dodawała.
O godz. 14 Sąd Apelacyjny ogłosił wyrok i utrzymał karę 25 lat pozbawienia wolności dla Kamila N. i Zuzanny M. Wyrok ten jest prawomocny.
Do zbrodni doszło w nocy z 12 na 13 grudnia 2014 r. w Rakowiskach. Niecały rok później Zuzanna M. i Kamil N. zostali skazani przez sąd niższej instancji na 25 lat.
- W tym wyroku nie mozna znaleźć żadnych uchybień. Obrońcy chcieli jedynie wyeksponować najbardziej sprzyjające swoim klientom fakty - uzasadniał wyrok sędzia.