Zagraniczni dziennikarze ukarani przez sąd za wjazd w strefę objętą stanem wyjątkowym

Martyna Jurkowska
Pracujący dla francusko-niemieckiej telewizji troje dziennikarzy: dwóch z Niemiec i jedna z Polski, są winni tego, że wczoraj (28.09) wjechali w strefę objętą stanem wyjątkowym. Takie orzeczenie wydał dziś Sąd Rejonowy w Sokółce, który skorzystał z nadwyczajnego złagodzenia kary i zamiast grzywny ukarał ich tylko naganą. Wyrok jest prawomocny.

- W ocenie sądu przedstawione dowody nie budzą wątpliwości w zakresie okoliczności popełnienia wykroczenia. Materiał dowodowy był wystarczający do przypisania im winy. Sami obwinieni też nie kwestionowali, iż byli świadomi, że wjechali w teren objęty stanem wyjątkowym - mówiła Aneta Sidorowicz, sędzia Sądu Rejonowego w Sokółce, uzasadniając orzeczenie.

Oskarżyciel posiłkowy, czyli Policja wnioskowała o ukaranie każdego z trzech obwinionych dziennikarzy karę grzywny w wysokości 2 tys. zł. Sąd jednak takiej kary nie nałożył. Ukarał obwinionych jedynie karą nagany, stosując w tym przypadku nadzwyczajne złagodzenie kary.

Żadne z trójki dziennikarzy nie przyznało się do winy. Twierdzili, że są niewinni, że są legalistami, szanują polskie prawo i nigdy nie pozwoliliby sobie na świadome złamanie prawa.

- Trzeba być szaleńcem, żeby próbować wejść w strefę stanu wyjątkowego, którego strzegą tysiące mundurowych. Naszym celem nie było dostanie się do grupki osób na granicy, bo przecież to nie byłoby możliwe - argumentowała polska dziennikarka.

Ona i jej towarzysze zostali zatrzymani przez policję we wtorek 28 września około południa w okolicach miejscowości Babiki w gminie Szudziałowo. Jak tłumaczyli przed sądem, wybrali się tam zawodowo, aby do materiału filmowego nagrać tzw. przebitki pokazujące kordony samochodów patrolujących teren stanu wyjątkowego. Nie mieli jednak żadnych zezwoleń na przebywanie w strefie objętej stanem wyjątkowym.

Z ich zeznań wynikało, że na robienie nagrań mieli zgodę rzeczniczki podlaskiego oddziału Straży Granicznej, z którą byli w kontakcie mejlowym i telefonicznym. To ona miała im doradzić, aby pojechali do placówki SG w Szudziałowie, by stamtąd zostać pokierowanym w miejsce, gdzie mogliby zrobić materiał.

Po krótkiej rozmowie z pogranicznikami wyruszyli z Szudziałowa i udali się w kierunku wsi Harkawicze. Gdy przed wjazdem do wsi zobaczyli tablicę informującą o tym, że miejscowość jest objęta stanem wyjątkowym, pojechali w drugą stronę. Po drodze spotkali patrol Straży Granicznej, który poinformował ich, że wjechali w strefę i że powinni powrócić w głąb kraju.

Nie zawrócili jednak, tylko skręcili w prawo, w drogę szutrową. Jak twierdzili, byli przekonani, że wyjechali ze strefy, bo nigdzie nie widzieli tabliczek informacyjnych. Zeznali też, że poniekąd błądzili, bo z powodów braku zasięgu nie mogli zlokalizować siebie np. na mapach Google.

Po przejechaniu pewnej odległości, przed wsią Babiki, natrafili na patrol Policji. Okazało się, że są w odległości około 2 km od granicy, w terenie - trójkącie pomiędzy wsiami objętymi stanem wyjątkowym: Babikami, Harkawiczami i Usnarzem Górnym.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Ostatnia droga Franciszka. Papież spoczął w ukochanej bazylice

Komentarze 1

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

O
Olga
Rządy pis, rok 6: Swobodne przemieszczanie się po kraju w celu wykonywania zawodu dziennikarza jest nielegalne i karane.
Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na i.pl Portal i.pl