- Syn miał być na Sri Lance jeszcze 10 dni, ale dowiedział się, że Polska zamyka granice. Nie wiadomo jednak, czy ten czas nie zostanie wydłużony - mówi pan Piotr z Lublina.
W sobotę LOT zapowiadał, że wyśle jeden z samolotów na Sri Lankę. Nasz Czytelnik, będący cały czas w kontakcie z synem, mówi, że bilety zostały niemal z miejsca wykupione.
- Te w klasie ekonomicznej kosztowały ponad 4,6 tys. zł, a te w lepszej ponad 8,6 tys. zł - mówi i dodaje, że jego syn w Azji jest razem z dziewczyną.
- Na Sri Lance nie ma żadnych polskich placówek dyplomatycznych. Próbowałem mu pomóc, dzwoniąc pod numer naszego MSZ przeznaczony do kontaktu z Polakami za granicą, ale w weekend nikt tego telefonu nie odbierał. Poleciłem synowi, żeby próbował skontaktować się z placówką, może ona mu pomoże - dodaje nasze rozmówca.
Syn pana Piotra skontaktował się z pierwszą polską ambasadą w tej części świata, czyli w Indiach. Tam usłyszał, że na Sri Lance jest około tysiąca Polaków.
- W końcu mojemu synowi udało się przebukować swój lot w katarskich liniach na 26 marca. Poleci przez Katar do Warszawy - powiada pan Piotr, ale obawia się, że jeśli polskie granice nadal będą zamknięte, to z powrotem będzie problem.
- Nie wiem, co będzie w takiej sytuacji. Może poleci z Kataru do Londynu i tak wróci do Polski? - zastanawia się nasz Czytelnik.
