- Teraz policji jest z dziesięć razy więcej niż we wtorek - mówiła nam mieszkanka Milicza. Policjanci przygotowwywali się na kolejny dzień starć. A wszystko po ujawnieniu tragedii sprzed ponad dwóch tygodni - z 17 września. Do szpitala w ciężkim stanie trafił 22-letni Krystian S. Według policji był mocno pijany, gdy trafił na komisariat. Tam zatoczył się i upadł na ziemię uderzając głową o podłogę. Potem okazało się, że miał krwiaka.
CZYTAJ WIĘCEJ: Upadł w komendzie. Do domu wrócił wpółmartwy. Czy to był wypadek?
Czy to był wypadek? Czy wszystko w tej sprawie zrobiono tak jak należy? Trwa śledztwo. Jest kontrola z Komendy Wojewódzkiej. Rodzina nie do końca wierzy w to, co o sprawie mówi policja. - Jeśli ludzie dziś przyjdą pod komendę będę apelowała, żeby zachowali spokój. Nie potrzeba nam zamieszek - mówiła nam siostra Krystiana S.
Przed godz. 20 przed komendą zebrało się około 200 osób. W stronę budynku poleciało kilka butelek. Z komisariatu wyszli policjanci z oddziałów prewencji. Do starć nie doszło. – Po tym jak w stronę komisariatu poleciało kilka butelek, funkcjonariusze z oddziału prewencji wyszli przed budynek. Na szczęście później nie doszło już do żadnych incydentów, więc policjanci nie musieli interweniować. Protestujący rozeszli się do domów przed godz. 23 – informuje asp. szt. Łukasz Dutkowiak z zespołu prasowego KWP we Wrocławiu.
PRZECZYTAJ TEŻ: Zamieszki w Miliczu. 9 osób zatrzymanych, 7 rannych
Zamieszki w Miliczu. 9 osób zatrzymanych, 7 rannych