ZAMIESZKI WE FRANCJI
Uczestnicy demonstracji, którą ciężko nazwać pokojową, rzucali w policjantów kamieniami i butelkami. Policja odpowiedziała przy pomocy armatek wodnych i gazu łzawiącego. Ulice Paryża, a zwłaszcza okolice Pól Elizejskich, przypominały pole bitwy.
Minister spraw wewnętrznych Francji Christophe Castaner obarczył winą Marine Le Pen. Według niego to liderka Zjednoczenia Narodowego nawoływała do protestów.
PROTEST ŻÓŁTYCH KAMIZELEK
Demonstracje, w założeniu, mają być wyrazem sprzeciwu wobec podwyżek akcyzy na paliwo. Agencja AFP donosi, że w ciągu ostatniego roku cena oleju napędowego wzrosła aż o 23 procent i jest obecnie najwyższa od początku wieku. Władze chciały w ten sposób nakłonić właścicieli samochodów z silnikiem disela, na zamianę ich na bardziej ekologiczne auta.
Osoby biorące udział w protestach wykrzykiwały m.in. "Macron, złodziej". Domagały się również jego ustąpienia ze stanowiska.
Policja donosi, że podczas zamieszek we Francji zginęły dwie osoby, 600 zostało rannych, a 50 aresztowano.