– Za naszą wschodnią granicą toczy się najkrwawsza wojna od II wojny światowej i dzisiaj widzimy, że ta wojna miała swój pierwszy akord – atak Łukaszenki na polską granicę – powiedział w czwartek premier Mateusz Morawiecki podczas konferencji prasowej zorganizowanej tuż przy granicy polsko-białoruskiej. – Łukaszenka i jego mocodawca Putin postanowili przetestować wschodnią granicę UE. Polegało to na ściągnięciu i zachęcaniu do przybycia na Białoruś migrantów z Bliskiego Wschodu, którzy później byli wypychani na terytorium Polski – dodał.
Szef rządu podkreślił, że od początku kryzysu migracyjnego na granicy z Białorusią polskie służby, w tym Straż Graniczna i żołnierze Wojska Polskiego, "stanęli na wysokości zadania i obronili naszą granicę". – Dzięki przezornej polityce, dziś możemy koncentrować się na tym, co jest naszym i europejskim priorytetem – pomocy walczącej Ukrainie w utrzymaniu jej suwerenności – zaznaczył Morawiecki. – Bezpieczeństwo wewnętrzne i zewnętrzne jest naszą racją stanu i będziemy jej bronić wbrew wszystkiemu. Ta zapora jest wyrazem naszej skuteczności, odpowiedzialności i przewidywalności – powiedział polityk.
Premier podkreślił, że opozycja "zdecydowanie myliła się" co do zakresu zagrożenia płynącego z kryzysu migracyjnego. – Opozycja proponowała, żeby wpuścić wszystkich migrantów, urządzali na granicy happeningi – mówił Morawiecki. – Mylili się, gdy wzywali do otwarcia granicy polsko-białoruskiej – podkreślił. – Ta zapora miała, zdaniem Donalda Tuska, nie zostać wybudowana nawet w trzy lata. Dziś jest kończona, tak jak zapowiadaliśmy. Wiarygodność, skuteczność i odpowiedzialność to jest to, na czym w polityce powinno nam zależeć – dodał szef rządu. Morawiecki podziękował też wszystkim służbom, żołnierzom i funkcjonariuszom za stanięcie na wysokości zadania. – Dziękuję też za ich empatię, za pomoc udzielaną migrantom – zaznaczył premier.
Kamiński: Zapora oddziela nas od ponurej dyktatury Łukaszenki
Minister spraw wewnętrznych i administracji Mariusz Kamiński podkreślił, że zapora "oddziela nas od ponurej dyktatury Łukaszenki". Jednocześnie szef MSWiA wskazał, że każdy Białorusin, który będzie szukał schronienia w Polsce, takie schronienie w Polsce znajdzie.
Kamiński dodał, że kryzys na granicy z Białorusią był elementem szerszego planu Rosji, którego celem była destabilizacja w całym regionie Europy Środkowo-Wschodniej. – Trafnie tę sytuację oceniliśmy – podkreślił szef MSWiA i dodał, że "ani na moment nie utraciliśmy kontroli nad naszą granicą".
Polityk zaznaczył, że oprócz zapory inżynieryjnej, już teraz powstaje również zapora elektroniczna, która będzie wyposażona w czujniki ruchu oraz kamery przystosowane do pracy w dzień oraz w nocy. Ponadto wzdłuż całej zapory powstała droga, która ma zapewnić szybki dostęp całodobowych patroli do miejsc, które będą wymagały interwencji.
Komendant główny Straży Granicznej gen. Tomasz Praga zwrócił uwagę, że każdą zaporę fizyczną można próbować sforsować, dlatego "ważny jest czynnik ludzki". Gen. Praga przypomniał, że już teraz trwa zwiększony nabór nowych kandydatów do służby w SG.

Budowa zapory na granicy z Białorusią dobiega końca
Budowa fizycznej bariery na granicy polsko-białoruskiej ruszyła 25 stycznia. Nadzór i odbiór techniczny tej inwestycji prowadzony był przez inspektorów budowlanych oraz funkcjonariuszy i pracowników Straży Granicznej. Łącznie wybudowano 186,25 km płotu. Jak informuje SG, na całą konstrukcję zużyto 49 tys. ton stali. W ramach zapory elektronicznej zamontowanych zostanie 2,5 tys. kamer.
Kryzys migracyjny na granicy z Białorusią
Intensywny napływ migrantów na granicy z Białorusią rozpoczął się w sierpniu 2021 roku. W związku ze wzmożonym ruchem cudzoziemców do pomocy funkcjonariuszom SG skierowano wówczas policjantów oraz żołnierzy, w tym terytorialsów. Na białoruskim odcinku granicy ustawiono zasieki, a od 2 września 2021 roku w obszarze przygranicznym obowiązywał stan wyjątkowy.

Według polskich władz, fala migrantów z kierunku białoruskiego nie miała charakteru naturalnego i stały za nią służby reżimu Łukaszenki. W ocenie polskich służb, szlak migracyjny organizowany był przez reżim Alaksandra Łukaszenki, a migranci płacili od 2 do nawet 12, 14 tysięcy dolarów za przerzut do docelowego kraju, którym były Niemcy. Na całym procederze przerzutu migrantów z Bliskiego Wschodu zarabiało lotnisko w Mińsku, białoruskie linie lotnicze Belavia, kontrolowane przez ludzi Łukaszenki biuro podróży CentrKurort oraz białoruskie służby siłowe, w tym KGB.
