To wytypowane przez specjalną komisję (złożoną m.in. z przedstawicieli parków, nadleśnictwa czy Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska) głównie osobniki chore czy słabe. W każdej puszczy ma zginąć do 20 zwierząt.
– Nikt nie będzie strzelał do zdrowych żubrów – zapewnia Jarosław Krawczyk, rzecznik RDLP w Białymstoku. - Komisja przegląda każde stado, ocenia kondycję, stan zdrowotny, to czy nie ma osobników zbyt słanych czy nieakceptowanych przez stado.
Czytaj też: Nadleśnictwo Hajnówka. Z żubra została tylko głowa i kości
Odstrzały mają być prowadzone przez osoby wskazane przez dane nadleśnictwo. Nie będą to odstrzały tzw. komercyjne, które budziły zawsze najwięcej kontrowersji.
Według leśników żubrów w tych dwóch obszarach jest za dużo. W Puszczy Boreckiej - ponad 103 (a powinno być 90-95) i ok. 150 w Knyszyńskiej (powinno ok. 124).
- Lasy Państwowe twierdzą, że odstrzał jest konieczny dla zapewnienia właściwej „liczebności i jakości populacji” żubra. Powołują się na wytyczne zawarte w Programie ochrony żubra w Puszczy Boreckiej, zgodnie z którymi liczebność puszczańskiego stada nie powinna przekraczać 90 zwierząt. Tymczasem wielu przyrodników krytykuje wartość merytoryczną tego dokumentu, a niektórzy eksperci mówią wprost, że optymalna liczebność populacji w nim określona jest wzięta z sufitu - zaznacza Fundacja ClientEarth Prawnicy dla Ziemi.
Ekolodzy dodają, że żubr jest gatunkiem niezwykle rzadkim, dlatego znajduje się pod ścisłą ochroną. Odstrzał powinien być ostatecznością, dopuszczalną jedynie w wyjątkowych, uzasadnionych ponad wszelką wątpliwość przypadkach. Tym większy niepokój budzi fakt, że co roku te same Nadleśnictwa na podstawie ogólnikowo uzasadnionych wniosków otrzymują zgodę na odstrzał tych cudem przywróconych naturze zwierząt (w 2017 roku GDOŚ zezwolił na zabicie 20 żubrów w Puszczy Boreckiej, w 2016 roku - 10).
W roku 2017 Fundacja ClientEarth Prawnicy dla Ziemi zaskarżyła decyzję o odstrzale żubrów w Puszczy Boreckiej. W tym roku również podejmie działania w tej sprawie.