Zgłoszenie o pożarze w Żegiestowie-Zdroju wpłynęło dwie minuty po północy w rozpoczynającym się Nowym Roku. Na miejscu szybko pojawiło się pięć zastępów Państwowej Straży Pożarnej w Nowym Sączu i druhowie z ochotniczych straży ze Szczawnika, Złockiego, z Powroźnika, Wierchomli i Muszyny Folwark, a także pogotowie ratunkowe, pogotowie energetyczne i policja.
W domu jednorodzinnym zapaliło się poddasze. W pierwszej fazie pożaru, mimo że parter i piętro nie były zajęty ogniem, nie było możliwości wejścia do płonącej części budynku. Strażacy gasili ogień przez jedno z okien na poddaszu. Po dwóch godzinach udało się zahamować rozprzestrzenianie się pożaru.
Zwęglone ciało
Po lokalizacji źródła ognia i oddymieniu pomieszczeń na poddaszu w pomieszczeniu objętym wcześniej pożarem odnaleziono w bardzo zaawansowanym stopniu spalone zwłoki.
Do pomieszczenia w celu przeprowadzenia czynności zezwolono na wejście funkcjonariuszom policji oraz lekarzowi wraz z ratownikiem medycznym.
- Na miejscu ujawnione zwłoki ludzkie były w takim stanie, że uniemożliwiał on ich identyfikację. Natomiast ustalono, że w budynku mieszkał mężczyzna w wieku około 40 lat. Na szczegółowe informacje trzeba poczekać do wyników sekcji zwłok - zaznacza st. sierżant Mateusz Drwal z Biura Prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Krakowie.
Działania dziesięciu zastępów straży pożarnej i 34 strażaków trwały prawie pięć godzin. Na miejscu po pożarze długo jeszcze pracowali technicy policyjni. Przyczyna tragicznego pożaru jest jeszcze nieustalona. W sylwestrowo-noworoczną noc sądeccy strażacy byli wzywani jeszcze kilka razy, m.in. w Nowym Sączu, gdzie od sztucznych ogni zapaliły się tuje otaczające dom i kontener na śmieci.
DZIEJE SIĘ W NOWYM SĄCZU - SPRAWDŹ
FLESZ: Nowe fotoradary. Będzie ich dwa razy więcej