Jeszcze w środę wieczorem o wydarzeniu została poinformowana marszałek Elżbieta Witek, która zwróciła się o wyjaśnienia do Komendanta Głównego Policji.
Mimo że w internecie krążą nagrania z fragmentami zajścia, jego dokładny przebieg pozostaje niejasny, ponieważ wszystkie strony przedstawiają odmienne wersje wydarzeń, które rozegrały się przy Wiejskiej.
W czwartek rano Włodzimierz Czarzasty mówił na antenie Radia TOK FM, że użyto wobec niego siły fizycznej.
- Gdy wracałem z Placu Powstańców chciałem przejść przez te wszystkie barierki i przez policjantów. Zatrzymano mnie, a następnie rzucono na maskę samochodu, przyduszono i uderzono w plecy, po prostu unieruchomiono mnie siłą. - opisywał polityk.
Takiej wersji wydarzeń zaprzeczył kilkadziesiąt minut później podczas konferencji prasowej rzecznik Komendy Stołecznej Policji. Według Sylwestra Marczaka, to Czarzasty miał być „stroną atakującą”.
- Tam było kilka osób, które chciały przejść przez kordon policyjny. Te, które pokazały legitymacje zostały przepuszczone. Do obowiązków policjantów nie należy znajomość wszystkich posłów bez względu jaką funkcję pełnią. - wyjaśniał rzecznik KSP. - Niestety doszło do napierania na policjanta, który uderzył nogą o hak pojazdu i doznał kontuzji, która wyklucza go na kilka tygodni ze służby, ponieważ doszło do zerwania mięśnia uda, funkcjonariusz ma założony gips i przebywa w szpitalu. - poinformował.
Nieco inny przebieg wypadków przedstawiła posłom marszałek Sejmu Elżbieta Witek, która otrzymała od straży marszałkowskiej nagrania z kamer przemysłowych zainstalowanych na budynku Sejmu.
- Na tym nagraniu ewidentnie widać, że pan marszałek nie został pobity ani zatrzymany. Policjant poprosił marszałka o legitymację, ale jej nie otrzymał. W tym momencie dowódca zmiany zauważył marszałka i zobaczył, że coś się dzieje, więc podszedł do radiowozu i potwierdził, że to jest marszałek. - tłumaczyła Witek. - Policja natychmiast się odsunęła, ale pan marszałek nie wszedł do Sejmu tylko rozpoczął dyskusję z policjantami. Z pisma, które otrzymałam od Komendanta Głównego Policji wynika, że w wyniku przepychanek, choć na filmie nie widać przepychanek, tylko ocieranie się, policjant upadł i doznał obrażeń. - powiedziała.
Głos w sprawie wieczornego incydentu zabrał z trybuny sejmowej także szef MSWiA.
- Nie chcę podgrzewać emocji, ale to, co pan zrobił było bardzo niedobre. - mówił Mariusz Kamiński zwracając się do Włodzimierza Czarzastego. - Podgrzaliście tu atmosferę, a funkcjonariusz jest w szpitalu. Będziemy wyjaśniali wszystkie okoliczności, bo to jest niedopuszczalne. - zapowiedział.
Na koniec do całej sprawy ponownie, tym razem z mównicy, odniósł się sam Czarzasty, który stwierdził, że zgodnie z rozporządzeniem Rady Ministrów z 4 lutego 2020 roku każdy poseł może zaświadczyć o tożsamości drugiej osoby. - Ponieważ nie miałem legitymacji, posłanka Żukowska wyjęła swoją legitymację i złożyła oświadczenie, że jestem posłem i marszałkiem. Od tego momentu policjanci, nawet jeżeli mnie poznali, wszyscy wiedzieli kim jestem. - opowiadał. - Potem zostałem popchnięty na maskę samochodu, poczułem uderzenie z tyłu, zostałem unieruchomiony i pozbawiony wolności. Nagranie, które pokazała pani marszałek podczas prezydium Sejmu, zaczyna się już po tym momencie. - oświadczył Czarzasty.
Dokładne okoliczności będzie dalej wyjaśniała Komenda Stołeczna Policji oraz prokuratura, która zajmie się postępowaniem karnym związanym ze spowodowaniem uszczerbku na zdrowiu funkcjonariusza.
