Zmarł były rektor oskarżony o molestowanie. Sąd umorzył jego sprawę przed prawomocnym wyrokiem

Artur Drożdżak
Oskarżony Antoni J
Oskarżony Antoni J Artur Drożdżak
81-letni Antoni J., były rektor jednej z podkarpackich uczelni, został skazany na 4 lata więzienia i 50 tys. zł grzywny. Odwołał się i czekał na prawomocny wyrok Sądu Apelacyjnego w Krakowie, ale się go nie doczekał, bo zmarł. Sąd właśnie umorzył jego sprawę. Kilka prokuratur i wiele sądów od 2005 r. prowadziło sprawy Antoniego J. i wszystkie starały się unikać ich jak ognia. Był wytrawnym graczem z wymiarem sprawiedliwości.

WIDEO: Krótki wywiad

W końcu po latach stanął przed Sądem Okręgowym w Krakowie, który zajmował się zarzutami sformułowanymi przez trzy prokuratury. Po dwóch latach procesu został w połowie 2017 r. skazany na 4 lata i 8 miesięcy więzienia i 50 000 grzywny. Wobec jego wieku i zaniechania aktywności zawodowej, sąd odstąpił od wymierzenia mu zakazu zajmowania stanowisk w edukacji.

Wyrok dostał za oszustwa, powoływanie się na wpływy w instytucjach, przyjmowanie łapówek i korzyści osobistych w postaci usług seksualnych, poświadczanie nieprawdy w dokumentach, molestowanie mężczyzn pod pozorem, że jest urologiem.

Gorszące praktyki w sferze obyczajowej i zawodowej nie przeszkadzały Antoniemu J. w braniu udziału w audycjach Radia Maryja i w utrzymywaniu bliskich kontaktów z hierarchią kościelną.
Gdy prokurator postawił mu zarzuty dotyczące przyjmowania korzyści w postaci usług seksualnych oraz molestowania dwóch osób, Antoni J. kategorycznie zaprzeczał. Nikogo nie molestował, bo to są, jak podał, „nienormalne rzeczy”.

O swojej uczelni mówił, że jest katolicka i prowadzi ją wedle dekalogu.

Faktycznie, w 1998 r. stworzył ją od podstaw, zadbał o budynki, kadrę i renomę. Przez 7 lat był jej rektorem i przez pracowników i studentów był postrzegany jako dobry organizator, gospodarz.
Ale miał też inną twarz. Był porywczy, mówił w sposób niecenzuralny i niektórzy się go bali. Wytwarzał wokół siebie atmosferę terroru i nieograniczonego władztwa. Ludzie mówili o mobbingu, bo jego decyzje nie podlegały krytyce i musiały być natychmiast wykonane, nawet jeśli to się wiązało z łamaniem prawa.

- Jestem menedżerem, kierownikiem budowy i rektorem - mówił o sobie. Ludzie dodawali, że to tyran i despota. Mówili po cichu, bo bali się stracić pracę. Wiedzieli, że ma wpływy i sprawi, że po zwolnieniu pracownik łatwo nie znajdzie zatrudnienia.

Nie gardził pieniędzmi. Wysokość jego pensji była w gestii ministra edukacji narodowej, ale Senat uczelni przegłosował, niezgodnie z prawem, jej podwyższenie. Podobnie jak przyznawanie nagród w horrendalnej wysokości i dodatku funkcyjnego. Gdy do szkoły weszli inspektorzy NIK - wykryli, że Antoni J. pobrał z tytułu wynagrodzeń nienależne 230 tys. zł. To było podstawą uznania, że przekroczył swoje uprawnienia.

- Te 230 tys. które pobrałem to rzecz błaha, nie warta wzmianki jeśli się uwzględni moje 7 lat na rzecz uczelni - chełpił się. Wymuszał od pracowników podpisywanie fikcyjnych delegacji służbowych, na których nie byli. Gotówkę za rzekome wyjazdy inkasował Antoni J. Zaczął również zmuszać swoich doktorantów, by wręczali mu kwoty 20-30 tys. zł za rzekomo pozytywną opinię rad różnych uczelni, w których mieli mieć otwarty przewód doktorski. Tak było w przypadku Akademii Ekonomicznej we Wrocławiu, Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach czy Politechniki Wrocławskiej.

Powoływał się na wpływy na tych uczelniach, nikomu gotówki tam nie wręczał, a tylko pobierał ją od swoich doktorantów - wynikało z aktu oskarżenia.

Przez moment miał ambicje polityczne i w 2005 r. wystartował do senatu z ramienia Komitetu Wyborczego Stronnictwa Ludowego Ojcowizna. Kampanię robił ze środków swojej uczelni i znów przekroczył swoje uprawnienia. Zlecił drukarni wytworzenie materiałów za 12 tys. zł, kupno znaczków za 3 tys., zakup płótna i banerów, produkcję spotów w VIA Katolickim Radio Rzeszów. W sumie uczelnia stracił w ten sposób 44 tys. Do Senatu się nie dostał, trafił za to na kilka miesięcy za kratki.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Ostatnia droga Franciszka. Papież spoczął w ukochanej bazylice

Komentarze 4

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

J
Jaroslaw

Tyle dobrego co zrobił dla Jarosławia i uczelni nikt więcej nie zrobi. Bardzo mądry człowiek ale władze go zniszczyły.

d
dss

Załgane parchy. Gęby paskudne pełne frazesów, a dusza parszywa.

d
dfg

takie ścierwo musiało być za cracovią

A
Anna

Rydzolowa kanalia. Niech moher modli się za swojego rozpustnika

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na i.pl Portal i.pl