Niecodzienną historię niemieckiego turysty Carla Basta z Saksonii opisał portal nordkuriere. Wczasowicz wypoczywał na wyspie Rugii i spacerując po plaży znalazł wisiorek. Najpierw sądził, że ktoś go zgubił. Kiedy jednak na własną ręką zaczął sprawdzać znalezisko, okazało się, że przedmiot ze złota może liczyć nawet 2000 lat i przedstawia ogromną wartość nie tylko muzealną..
Pochwalił się skarbem i go stracił
Jubiler potwierdził dużą ilość czystego złota w breloku, którym znalazca pochwalił się pracownikom Państwowego Urzędu Kultury i Ochrony Zabytków. Tam powiedziano mu, że zgodnie z prawem, takie znaleziska należą do państwa, co należy od razu zgłosić.. Potem wczasowicz usłyszał, że wisiorek musi oddać.
Specjaliści szybko orzekli, że znalezisko pochodzi z okresu wczesnego Cesarstwa Rzymskiego, czyli przełomu pierwszego i drugiego wieku naszej ery. Bast był początkowo wściekły, że fortuna przechodzi mu koło nosa i złoty przedmiot trafił do władz Meklemburgii-Pomorza Przedniego".
Będzie podziwiał w muzeum
Z bogactwa nici, jednak wczasowicz ma tylko nadzieję, że w jednym z państwowych muzeów, po dokładniejszych badaniach, będzie mógł cieszyć oczy „swoim” znaleziskiem.
Badacze ustalili już, że breloczek stanowił część kobiecego ubrania, wkładano również takie przedmioty do groby, by szczęściło się zmarłym.
