Rosyjskie władze wysłały żołnierzy do obwodu biełgorodzkiego na granicy z Ukrainą, aby chronili miejscową ludność przed ewentualnymi ukraińskimi atakami. Teraz żołnierze są oskarżani o grabieże i przejmowanie domów. Mają robić dokładnie to samo, co czynili, będąc na Ukrainie.
Gubernator zna sprawę
Gubernator Biełgorodu Wiaczesław Gładkow mówi o oburzających zachowaniach żołnierzy Putina wobec mieszkańców niektórych wiosek w regionie – donosi niezależny portal Govorit NeMoskva.
- Żołnierze Federacji Rosyjskiej trafiają do domów (mimo że nie wprowadzono stanu wyjątkowego i nie mają prawa wchodzić na prywatne posesje) – pisała jedna z kobiet, mieszkanka Nowej Tawolżanki. - Mieszkają w naszych domach, piją, awanturują się, zostawiają po sobie śmieci i brud, kradną nasze rzeczy osobiste – dodała.
Inni mówią, że żołnierze Putina kradną miejscowym samochody i sprzęt rolniczy. - Nie chcemy, aby nasze domy, które już ucierpiały w wyniku działań sił Ukrainy, stały się schronieniem dla naszych żołnierzy, którzy zachowują się jak bandyci - napisał inny mieszkaniec.
Nie opuszczają swoich domów
- Wiele osób nie opuszcza swoich domów, dlatego że szumowiny (rosyjscy żołnierze-red) ukradną wszystko, nawet prostownicę do włosów - tłumaczyła jeszcze inna mieszkanka Biełogrodu.
Kolejny mieszkaniec opisał, jak po powrocie do domu zastał przerażający widok. - Pokradli wiele rzeszy, inne zniszczyli. Meble są ułożone w stos, prawdopodobnie szykują się do ich zabrania.
Zaapelował też do gubernatora, by wreszcie zajął się tym skandalicznym procederem.

lena