Jak poinformowała Izabela Kwiatkowska z Biura Ochrony Zwierząt w Zielonej Górze, do zdarzenia doszło we wtorek (19 maja). Koza w typie anglonubijskiej cudem uniknęła śmierci. Świadkowie zdarzenia zabrali ją po tym, jak jej właściciel zadał jej cios, i przez noc przechowali u siebie na podwórku. - Z naszych informacji wynika, że sprawca uderzył kozę ostrym narzędziem w głowę, ponieważ zamierzał ją zgrillować. Natychmiast zorganizowaliśmy transport, pomoc weterynaryjną i dom dla Matyldy, bo tak ją nazwaliśmy – mówi Izabela Kwiatkowska.
Skatowana koza ma odrąbaną powiekę i kawałek kości łuku brwiowego
Zwierzę przeszło operację. - Lekarz weterynarii był wstrząśnięty bezmiarem bestialstwa. To był niewątpliwie cios zadany siekierą. Potwierdza to karta leczenia wystawiona przez lekarza weterynarii. Sprawca zdołał częściowo odrąbać powiekę i kawałek kości łuku brwiowego. Szczęście w nieszczęściu gałka oczna jest cała. Operacja polegała na przyszyciu powieki i usunięciu uszkodzonej kości łuku brwiowego, którą teraz przechowujemy w zamrażalniku jako dowód w sprawie. Pan doktor usunął też ogromny ropień z przedniej kończyny, który powstał wskutek uderzenia. Właściciel katował Matyldę od pewnego czasu. Czy koza będzie widzieć, jak będzie się goić rana? Czas pokaże – tłumaczy I. Kwiatkowska.
PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ
Biuro Ochrony Zwierząt chce ukarania sprawcy
Pracownicy BOZ są pod ogromnym wrażeniem profesjonalizmu pana doktora Sławomira Kuźmińskiego z Zielonej Góry, któremu bardzo dziękują za pomoc. - To była świetna robota. Z całego serca dziękujemy też Monice i Sebastianowi Pilichowskim, którzy przyjęli Matyldę pod swój dach i otoczyli troskliwą opieką. Sebastian przyznał się, że pokochał Matyldę, która mimo doznanej krzywdy jest ufna, słodka i bardzo przyjazna – mówi I. Kwiatkowska.
Biuro Ochrony Zwierząt w Zielonej Górze rozpoczęło teraz zbiórkę pieniędzy na finansowanie leczenia i utrzymanie kozy.
Pieniążki można przekazywać za pośrednictwem strony www.ratujemyzwierzaki.pl
BOZ zamierza też doprowadzić do tego, aby sprawca odpowiedział za swój czyn przed sądem.
- Jeszcze dziś zamierzamy złożyć na policji zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa – poinformowała nas w piątek (22 maja) wieczorem I. Kwiatkowska.
PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ
Mieszkaniec Trzebiechowa zamęczył także na śmierć bobra
Jak się okazuje, to nie pierwszy tego rodzaju czyn właściciela skatowanej kozy. W ubiegłym roku mężczyzna złapał bobra i spacerował z nim na smyczy jak z psem po Trzebiechowie. Niestety, mimo że bobrzyca została odebrana przez jedną z organizacji, nie przeżyła. Zwierzę było mocno przegrzane i odwodnione. O sprawie pisaliśmy w artykule pt. Mężczyzna złapał bobra i prowadzał na smyczy jak psa. Ludzie robili sobie z nim zdjęcia. Zamęczone zwierzę zdechło.
- Ten mężczyzna trzymał też w beczce psy, a w okolicy uchodzi za tresera psów. Natomiast z rozmów z mieszkańcami wynika również, że kilka lat temu ten pan powiesił psa. Tym razem mu nie odpuścimy – zapewnia I. Kwiatkowska, która jednocześnie prosi wszystkich dobrych ludzi o wsparcie leczenia i utrzymania Matyldy. - Za okazaną pomoc z góry dziękujemy – dodaje.
Zwyrodnialec skatował kozę, bo… chciał ją zgrillować. Zwierz...
PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ
Zobacz też: Skwierzyna: Bronisław M. skatował psa, bo zagryzał mu kury
Zobacz też wideo: Pijany 27-latek kilkukrotnie wrzucał swojego psa do wody. Zatrzymała go policja za znęcanie się nad zwierzęciem
