10. rocznica katastrofy smoleńskiej. Premier jedzie do Rosji i zaprasza rodziny ofiar

Anita Czupryn
Anita Czupryn
Piotr Smoliński
W 10. rocznicę katastrofy smoleńskiej premier Mateusz Morawiecki chce jechać do Rosji, by oddać hołd ofiarom katastrofy polskiego Tu-154 oraz polskim oficerom zamordowanym przez NKWD w Katyniu. Na obchody zaprasza rodziny ofiar. Nie wszyscy jednak się do Smoleńska wybierają.

Wciąż wiele jest niedopowiedzeń wokół uroczystości związanych z upamiętnieniem śmierci prezydenta Lecha Kaczyńskiego oraz jego małżonki i 94 członków polskiej delegacji, która 10 kwietnia 2010 roku zginęła w katastrofie pod Smoleńskiem. Premier Mateusz Morawiecki co prawda już w połowie lutego deklarował, iż chce być obecny w dziesiątą rocznicę katastrofy smoleńskiej i w Smoleńsku, i w Katyniu. Napisał o tym na swoim profilu na Facebooku: „Tak, 10 Kwietnia 2020 roku, w 10. rocznicę Katastrofy Smoleńskiej chcę się udać do Smoleńska i do Katynia, aby oddać hołd ofiarom straszliwego sowieckiego mordu w lesie katyńskim oraz ofiarom Katastrofy Smoleńskiej. Oba te wydarzenia na zawsze zmieniły historię Polski”.

Jak mówił szef polskiego MSZ Jacek Czaputowicz już w lutym do strony rosyjskiej wysłano notę dyplomatyczną, informującą o chęci zorganizowania uroczystości w Smoleńsku i Katyniu. Wiadomo, że strona rosyjska odpowiedziała, że udzieli polskiej delegacji niezbędnej pomocy.

O planie wizyty państwowej delegacji w dniu 10 kwietnia 2020 roku media pisały już, że ma to być skromna uroczystość. Członkowie delegacji pod przewodnictwem premiera Morawieckiego ma się udać samolotem na Białoruś, stamtąd samochodami do Smoleńska i Katynia. Powrót miałby odbyć się wieczorem, tego samego dnia.

Urzędnicy z KPRM w imieniu premiera od końca lutego zapraszają rodziny ofiar katastrofy na te uroczystości. Są tacy, a wśród nich Andrzej Melak, którzy bardzo chcą jechać.

- Mam taki zamiar. Zobaczymy, jak to będzie, czy polecimy, czy nie. Ale ja na zaproszenie zareagowałem bardzo pozytywnie. Dobrze, że chcemy tam lecieć, bo być może to jedna z ostatnich okazji. Nie wierzę w szczerość działań Rosjan, ich oceny historyczne II wojny światowej, kiedy oskarżają Polaków o sprawczość tej wojny, zaprzeczają zbrodni katyńskiej, to wszystko wskazuje na to, że być może nie będziemy mieć możliwości, by tam w najbliższej przyszłości jeździć i te miejsca odwiedzać - mówił „Polsce”. Dodał jednak, że na razie nie ma żadnych nowych informacji, cierpliwie czeka na konkrety. Nie wszyscy jednak są przekonani, że wyjazd do Smoleńska i Katynia to jest dobry pomysł. I tak na przykład Paweł Deresz, mąż Jolanty Szymanek-Deresz, która zginęła w katastrofie 10 kwietnia mówi w rozmowie z „Polską”, że zaproszenie otrzymał, ale nie zamierza z niego skorzystać.

- Nie skorzystam, bowiem nie mogę obchodzić tej smutnej tragedii z osobą, która nie miała odwagi odciąć się od bzdur wypowiadanych przez pana Macierewicza; z ust którego nie słyszałem nigdy, że w Smoleńsku była tragedia, a nie zamach. Nie mogę lecieć z osobą, która nie zrobiła prawie nic w sprawie zwrotu samolotu ze Smoleńska do Polski. A przecież premier Morawiecki też ma możliwości działania, podobnie jak minister spraw zagranicznych - mówi Paweł Deresz. Jego zdaniem, zaproszenie rodzin ofiar smoleńskiej katastrofy to wyłącznie kampania polityczna. - Pan prezydent zapewne nie pojedzie, bo ktoś musi w Polsce brać udział w uroczystościach, jakie zapewne odbędą się 10 kwietnia na Placu Piłsudskiego. Przecież nie będzie celebrował tych uroczystości pan Kaczyński. Jest to więc działanie na dwa fronty. Wydaje mi się, że z rodzin ofiar tragedii smoleńskiej będzie mu towarzyszyła niewielka garstka. Nie wiem, jak to będzie z politykami. Z tego, co słyszałem, to przedstawiciele wszystkich klubów zamierzają jednak polecieć z panem premierem.

Paweł Deresz rozmawiał z wieloma smoleńskimi rodzinami i, jak twierdzi, większość z tych, z którymi rozmawiał, odmówiła udziału w tych uroczystościach. - Uważają, podobnie jak ja, że jest to wyłącznie działalność polityczna i że ich udział we wspólnej podróży z panem premierem byłby dla nich w jakiś sposób upokarzający.

Refleksje Pawła Deresza po 10 latach od smoleńskiej katastrofy nie są optymistyczne. - Wydaje mi się, że podział polskiego społeczeństwa, zapoczątkowany parę miesięcy po katastrofie w dalszym ciągu istnieje i jest to niewątpliwa wina złej działalności pana Jarosława Kaczyńskiego. Intensywnie mu w tym pomaga pan Antoni Macierewicz, snując wyssane nie z palca, a z parówki przypuszczenia dotyczące przyczyn tragedii, które przecież zostały w sposób jasny sformułowane przez Państwową Komisję do spraw Badania Katastrof Lotniczych. Prawda jest dla mnie znana już od dawna, ale cały czas oczekuję na prawdę wyprodukowaną przez Jarosława Kaczyńskiego i jakoś nie mogę się tej prawdy doczekać. Mam nadzieję, że prokuratura potwierdzi wyniki Państwowej Komisji - mówił.

O tym, że zaproszenie rodzin do Smoleńska i Katynia to pomysł absolutnie polityczny mówi też Barbara Nowacka, prywatnie córka Izabeli Jarugi-Nowackiej, która zginęła 10 kwietnia. - Mój ojciec dostał zaproszenie dla dwóch osób, ale uważamy, że 10 kwietnia wolelibyśmy być przy grobie mojej matki. Taką decyzję podjęliśmy. Jeżeli będą zorganizowane jakieś uroczystości państwowe w kraju, to będziemy uczestniczyć. Natomiast myślę, że większość ludzi w rocznicę śmierci swoich najbliższych chce być w tym miejscu, gdzie są ich szczątki, gdzie chodzimy co tydzień - mówił „Polsce” Barbara Nowacka.

I dodała: - To jest pomysł absolutnie polityczny. Rozumiem, że to jest sposób na polityczny zysk dla premiera Morawieckiego i ewentualnie Andrzeja Dudy. Pamięć o ofiarach katastrofy smoleńskiej została potwornie zawłaszczona. Nie mówi się o tym, jacy byli, co robili. Smoleńsk stał się polem walki. To, co dobrego się wydarzyło, było zaraz po katastrofie, taka wspaniała atmosfera wspólnoty. Mówiąc szczerze, trochę się dziwię, że nie chce się wracać do tamtego promila dobra, do tych tłumów ludzi, którzy spontanicznie wychodzili na ulicę, w każdym mieście, miasteczku, chcieli się zbierać, z poczuciem wielkiej straty, ale i wspomnień o ludziach, których lubili, cenili. To był wielki moment wspólnoty. Szkoda, że dziś nie chce się o to powalczyć, żeby to przywrócić, tylko liczy się kampania. No i już były spory kompetencyjne, kto jedzie, czy prezydent, czy premier. Gdyby to ode mnie zależało, to namawiałabym na próbę jednoczenia ludzi, ale wtedy trzeba być tu, a nie tam.

Barbara Nowacka wyraziła też pragnienie, że może premier poinformuje, na co idą pieniądze wydawane na podkomisję Antoniego Macierewicza. - Na jego podkomisję przeznaczono kolejne dwa miliony a żadnych efektów nie ma poza nienaukowymi tezami i ekshumacjami, które dla wielu były tragiczne.

- Mam tylko nadzieję, że jak premier z prezydentem zdecydują się jechać, to będą jechali bezpiecznie, starannie, przestrzegając procedur - podkreśliła Nowacka.

Na miesiąc przed zaplanowanymi uroczystościami rodzi się pytanie, czy organizacja uroczystości została już zapięta na ostatni guzik? Nie dalej jak w czwartek 5 marca, Michał Dworczyk, szef Kancelarii Prezesa Rady Ministrów w rozmowie z dziennikarzami „Faktu” mówił, że urzędnicy KPRM wciąż analizują sytuację. - Jeśli będziemy pewni, że jesteśmy w stanie zorganizować bezpieczną wizytę, to wówczas zapadnie decyzja o wylocie - stwierdził Michał Dworczyk.

Nie wiadomo też na pewno, czy do Smoleńska wybierze się prezydent Andrzej Duda, który przecież wcześniej również składał taką deklarację. Chociaż minister Andrzej Dera, sekretarz stanu w Kancelarii prezydenta te chęci tonował, mówiąc na początku lutego: - Są rozważane różne warianty, natomiast po tym, co się wydarzyło 10 lat temu, myślę, że pan prezydent osobiście nie jest zwolennikiem wyjazdu do Rosji. Przyczyny katastrofy wciąż nie są wyjaśnione. Stosunek władz rosyjskich do dowodów, chociażby do wraku, jest też jednoznaczny - nie chce, nie pomaga, nie współpracuje - wymieniał minister Andrzej Dera. Z kolei rzecznik prezydenta Błażej Spychalski pytany, czy Andrzej Duda pojedzie do Smoleńska, brzmiał cokolwiek enigmatycznie, mówiąc, że możliwe są różne scenariusze.

Media za to skrzętnie wypunktowały, że zarówno premier jak i prezydent nie informują się wzajemnie, jak mają wyglądać przygotowania do tych uroczystości w Rosji, ani kto w rzeczywistości na nich będzie. Oczywiście to punktowanie ma na celu pokazanie pewnych analogii, związanych z organizacją owej historycznej wizyty w 2010 roku. Czyli: bałaganu, braku koordynacji między kancelarią prezydenta a urzędnikami premiera i politycznych rozgrywek na szczytach władzy, co zresztą znalazło się w raporcie komisji Millera, badającej przyczyny smoleńskiej tragedii. Tylko, że teraz sytuacja jest przecież zgoła inna - zarówno prezydent jak i premier należą do tego samego obozu władzy.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na i.pl Portal i.pl