Ponowne osądzenie szefów WGI jest konieczne, ponieważ w czerwcu ubiegłego roku warszawski sąd apelacyjny uchylił wyrok uniewinniający ich od zarzutów niegospodarności wielkich rozmiarów.
- To jest nawet nie porażka, ale klęska wymiaru sprawiedliwości. To przykład jak sąd nie powinien pracować - mówił sędzia Jerzy Leder, uzasadniając uchylenie uniewinnienia oskarżonych biznesmenów.
Przykład złego procedowania
Jego zdaniem, wszystkie negatywne dla oskarżonych dowody w sprawie - zeznania oskarżonych, raporty biegłych - zostały w pierwszej instancji pominięte, jakby ich nie było. Sąd w uzasadnieniu nie wskazał, że z jakichś logicznych powodów należy je pominąć.
- Całość materiału dowodowego podlega swobodnej ocenie sądu, ale nie ocenie dowolnej. Swoboda zawiera istotne ograniczenia - nie znaczy, że sądowi wszystko wolno. Wolno wszystko, ale tylko w tej przestrzeni zgody z logiką i doświadczeniami życiowym - podkreślał sędzia Leder.
Zwrócił uwagę, że sąd pierwszej instancji uznał, iż oskarżeni są niewinni, bo działali w granicach ryzyka gospodarczego.
- Ale w uzasadnieniu nie odpowiada, czy daje też wiarę dowodom obciążającym ich, zeznaniom złożonym w procesie, zdaniu biegłych i ten miszmasz spowodował błędy w ustaleniach - stwierdził.
- Na 100 stronach uzasadnienia sąd okręgowy nie czyni ustaleń, tylko sprawozdaje proces. To przykład złego procedowania. Przez 11 lat ten młyn sprawiedliwości mielił powoli, ale to co z tego wyszło, to nie mąka, a zakalec - powiedział sędzia. - Trzeba powtórzyć proces - stwierdził.
1,2 tys. poszkodowanych wierzycieli
Upadek WGI w 2006 r. był szokiem - spółka działała wtedy od roku jako dom maklerski. Inwestowała przekazywane jej pieniądze na rynku walutowym, wykazywała nawet kilkudziesięcioprocentowe zyski. Inwestycje wynosiły od kilku tysięcy do nawet kilkunastu milionów zł.
W kwietniu 2006 r. Komisja Papierów Wartościowych i Giełd cofnęła spółce licencję na prowadzenie działalności maklerskiej m.in. za wprowadzanie klientów w błąd, co do stanu ich rachunków. Następnie sąd postawił firmę w stan upadłości.
W sprawie zgłosiło się blisko 1,2 tys. poszkodowanych wierzycieli, którzy szacują swoje straty na co najmniej 247 mln zł.
Proces rusza na nowo
Ponowny proces ruszył w środę 17 maja przed Sądem Okręgowym w Warszawie. Tego dnia w sądzie stawili się trzej oskarżeni: Maciej S., Łukasz K. oraz Arkadiusz R. - byli szefowie WGI Domu Maklerskiego. Ponowny proces prowadzi przewodnicząca XII Wydziału Karnego SO Anna Wierciszewska-Chojnowska.
Na początku rozprawy oskarżeni chcieli złożyć sędzi nowe wnioski dowodowe. - Nowe wnioski nie są potrzebne na tym etapie sprawy. To tylko sprawia, że akta "puchną" - oponowała Wierciszewska-Chojnowska. Następnie sędzia zaczęła odbierać wyjaśnienia od jednego z oskarżonych - Łukasza K.
Mężczyzna wyjaśnił, że z zawodu jest dziennikarzem i nie ma żadnego majątku. - Wszystko co miałem zostało zabezpieczone w tej sprawie i sprzedane przez komornika - mówił Łukasz K. - To nie jest możliwe, póki trwa proces nie mogło dojść do sprzedaży majątku przez komornika - tłumaczyła sędzia. Dopiero wówczas oskarżony przyznał, że jego majątek faktycznie został sprzedany, ale zajęcie komornicze nastąpiło z powodu innego procesu przeciwko niemu...
Po odebraniu danych od oskarżonych, prokurator odczytał akt oskarżenia. Następnie rozpoczął się cały przewód sądowy, a kolejną rozprawę sędzia wyznaczyła na 19 maja.
Źródło: PAP, PR24, I.pl

mm