Sąd skazał Pawła R. na 15 lat więzienia za zamach terrorystyczny i 5 lat za próbę wyłudzenia złota w zamian za odstąpienie od zamachu. Łącznie były student chemii spędzi w więzieniu 20 lat. - Zabieramy mu najlepsze lata życia, ale to ma być sygnał, że tego typu zdarzenia będą znajdowały surową reakcję organów państwa - powiedział sędzia Marcin Sosiński.
Paweł R. chciał zabić jak największą liczbę osób. Sąd nie miał co do tego najmniejszych wątpliwości. Najstraszniejsze – dodał sędzia Sosiński – że bomba stała w autobusie między dwoma wózkami. W jednym było 3-miesięczne dziecko, w drugi 9-miesięczne. - Przed tragedią uratowała nas trzeźwa postawa dwóch osób: Magdaleny Z., opiekunki jednego z dzieci i kierowcy autobusu linii 145 - stwierdził sędzia..
Motyw? Sędzia Sosiński nazwał go „specyficznym”. Paweł R. zażądał 120 kilogramów złota, a potem podłożył bombę w autobusie z chęci zysku. Chciał zdobyć pieniądze, żeby być bardziej akceptowanym w społeczeństwie, by poprawić swój wizerunek.
Sąd nie zdecydował się na nadzwyczajne złagodzenie kary. Dawała taką możliwość stwierdzona przez ekspertów ograniczona poczytalność studenta – czyli zdolność rozumienia znaczenia tego co robi i kierowania własnym zachowaniem. Sąd uznał to jedynie za okoliczność łagodzącą. Stąd za próbę zabójstwa wielu osób i zamach terrorystyczny, a także próbę wymuszenia 120 kilogramów złota „tylko” 20, a nie 25 lat więzienia - jak chciało oskarżenie.
Sędzia Sosiński wytknął jeszcze Pawłowi R., że zażywał sterydy pogłębiając jeszcze dodatkowo swoje stany depresyjne. To odniesienie do bardzo silnego lekarstwa na trądzik młodzieńczy, zażywanego w dużych ilościach mimo ostrzeżeń z ulotki, że może ono powodować depresje albo pogłębiać stany depresyjne.
Przypomnijmy, że w czasie śledztwa oskarżenie przeprowadziło dwa eksperymenty. W identycznym autobusie zdetonowano dwie bomby. Jedną, która miała odtworzyć ładunek Pawła R. i drugą - mocniejszą. Bo – zdaniem oskarżenia - Paweł R. źle przygotował materiał wybuchowy. Gdyby nie ta pomyłka, eksplozja byłaby znacznie mocniejsza. Sąd skazując oskarżonego wziął pod uwagę tylko pierwszy eksperyment. Ten, w którym biegły odtworzył ładunek z autobusu 145. Sąd zwrócił uwagę, że przygotowano najsłabszą z możliwych mieszanek wybuchowych. A skutki jej eksplozji w pojeździe byłyby straszne. Ostatecznie – podsumował sędzia Sosiński ten wątek uzasadnienia – nie potrzeba specjalistycznej wiedzy, by stwierdzić, że wybuch w autobusie zabiłby ludzi.
Obrona przekonywała podczas procesu, że nie było próby zabójstwa. Że to co naprawdę chciał zrobić student, to tylko postraszyć. Eksplozja miała być efektowna, ale zupełnie niegroźna. Gdyby sąd zaakceptował argumenty obrony, kara nie byłaby wyższa niż rok więzienia. A Paweł R. już dziś wyszedłby na wolność, bo jest pozbawiony wolności od maja ubiegłego roku.
Obrona zapowiada apelację.