Pomimo trwającej wojny piłkarska reprezentacja Ukrainy przystąpiła do eliminacji do tegorocznych mistrzostw Europy w Niemczech. Drużyna narodowa naszych wschodnich sąsiadów zajęła trzecie miejsce w swojej grupie i – podobnie jak Biało-Czerwoni – nie zapewniła sobie bezpośredniego awansu.
Ukraińcy o przepustkę na Euro 2024 musieli więc walczyć w barażach. Zespół prowadzony przez Serhija Rebrowa w półfinale pokonał na wyjeździe Bośnię i Hercegowinę 2:1. W finale baraży reprezentacja Ukrainy w takim samym stosunku pokonała Islandię, dzięki czemu zapewniła sobie awans na mistrzostwa Europy.
– Dopiero co Rosja ostrzelała nasz kraj kolejnymi trzydziestoma rakietami. Do takich sytuacji dochodzi niemal codziennie. Gramy na boisku, ale nie chodzi tu tylko o piłkę. Swoją postawą chcemy pokazać, że Ukraina wciąż żyje i walczy z Rosjanami. Chcemy, by Europa i świat o tym pamiętali oraz nas wspierali – powiedział na poniedziałkowej konferencji prasowej selekcjoner ukraińskiej ekipy, Serhij Rebrow.
To drugi mecz reprezentacji Ukrainy na wrocławskiej Tarczyński Arenie. We wrześniu 2023 roku zremisowała z Anglikami 1:1. Ukraińcy prowadzili po bramce Ołeksandra Zinczenki, do wyrównania doprowadził Kyle Walker. Wspomniane spotkanie oglądało 40 tysięcy kibiców.
Dziś na trybunach Tarczyński Areny zasiadło 29 310 osób. Jeszcze w dniu meczu można było kupić wejściówki (ceny zaczynały się od 70 zł).
W bezpośrednim pobliżu wrocławskiego stadionu postawiono kilkanaście straganów, na których można było kupić flagi, szaliki oraz inne gadżety w ukraińskich barwach.
