W środę (25 marca) wszyscy żyli historią 4-letniego chłopca. Wynik pierwszego badania był pozytywny. Maluch miał zrobione kolejne dwa testy. Jeszcze w środowe popołudnie dowiedzieliśmy się, że wynik drugiego z nich był negatywny. Wykonano trzecie badanie i dosłownie przed chwilą, w czwartek około godziny 11:00, dowiedzieliśmy się, że trzeci test również był negatywny, co oznacza, że chłopiec nie jest zakażony koronawirusem.
- Czterolatek miał przeprowadzone kolejne badania. Ich wynik jest ujemny, co oznacza, że dziecko nie jest zakażone koronawirusem - poinformowała Aleksandra Chmielińska-Ciepły, rzeczniczka Urzędu Wojewódzkiego w Gorzowie Wlkp.
Koronawirus w Lubuskiem. Jak wyglądały testy chłopca?
O dokładnym przebiegu testów opowiedziała nam rzeczniczka Urzędu Wojewódzkiego. - Pierwsze dwa testy były zrobione w poniedziałek. Pierwszy był przesiewowy i jego wynik był pozytywny. Drugi bardziej złożony i on był negatywny. Potem Państwowy Zakład Higieny i nasza Wojewódzka Stacja Sanitarna zgłaszała, że mamy rozbieżność w wynikach – tłumaczy Aleksandra Chmielińska-Ciepły. – Oni polecili nam, żeby odczekać 48 godzin od pobrania drugiego wymazu. Został on pobrany w środę. Jego wynik był ujemny. Czasami jest tak, że wirus nie namnoży się w wystarczającej ilości, aby test go wykrył. Mogła być taka sytuacja, że pierwszy test był pozytywny, drugi negatywny i wirus się jeszcze nie namnożył. Odczekaliśmy 48 godzin, pobraliśmy kolejny wynik i on był już jednoznacznie negatywny, stąd wiemy, że chłopiec na pewno nie jest zakażony – podsumowała.
Koronawirus w Lubuskiem. Co z matką chłopca?
Zapytaliśmy także o matkę chłopca. Jak się okazuje, kobieta nie może mieć teraz przeprowadzonego testu. - Kiedy chłopiec ma wynik ujemny, to nie możemy z automatu przebadać jego matki – mówi rzeczniczka UW. – To się dzieje w przypadku osób, objętych kwarantanną w związku z kontaktem z osobą zakażoną. Wtedy rzeczywiście, po siedmiu dniach jest przeprowadzany test. Teraz ta pani mogłaby być zbadana tylko wtedy, gdyby wykazywała objawy i zgłosiła się telefonicznie do sanepidu. Zostałby przeprowadzony z nią wywiad i wtedy byłaby albo przyjęta na oddział, jeżeli stan byłby cięższy, albo przy bezobjawowym przejściu, zostałaby w izolacji domowej – zakończyła Chmielińska-Ciepły.
Koronawirus w Lubuskiem. Uziemiona załoga LPR, ratownicy na kwarantannie, zatajenie faktów...
Przypomnijmy, w piątek 20 marca do ambulatorium chirurgicznego trafił 4-latek z raną ciętą szarpaną głowy. Do poniedziałku przebywał na oddziale chirurgii i urologii dziecięcej. Z babcią chłopca został przeprowadzony standardowy wywiad. Po jej odpowiedziach nic nie wskazywało, że chłopiec mógł mieć objawy zakażenia koronawirusem. 24 marca Oddział Chirurgii Dziecięcej został zamknięty niemalże w całości. Dyżury zostały zawieszone, personel jest na kwarantannie, a pacjenci z chorobami chirurgicznymi są kierowani do Gorzowa i Poznania. Konsekwencją tych działań jest uziemienie pogotowia lotniczego z Zielonej Góry - Przylepu na przynajmniej półtorej doby. Załoga śmigłowca będzie musiała przejść 14-dniową kwarantannę. Wcześniej na dwutygodniową kwarantannę zostali wysłani także pracownicy szpitala, którzy mieli kontakt z dzieckiem.
- Dziecko zostało przywiezione do nas w piątek po południu z raną ciętą, szarpaną głowy – powiedziała Sylwia Malcher-Nowak, rzeczniczka zielonogórskiego szpitala. – Trafiło na SOR, a konkretnie do ambulatorium chirurgicznego, które jest przy SOR-ze. Stamtąd zostało skierowane na blok operacyjny. Później, do poniedziałku przebywało na oddziale chirurgii i urologii dziecięcej.
Pierwszą rozmową z babcią był wywiad epidemiologiczny, który teraz jest wykonywany w każdym przypadku jakiejkolwiek osoby wchodzącej do szpitala. Nic nie wskazywało na to, że może być jakieś podejrzenie zakażenia koronawirusem, ponieważ babcia dziecka odpowiadała na wszystkie pytania lekarzy. Jeżeli z wywiadu dowiadujemy się o objawach, bądź kontakcie z osobą przebywającą za granicą, są robione wymazy. Tutaj przy wypisie, w poniedziałek, dziecko zaczęło kaszleć. Lekarz, który wypisywał malucha, wykazał się czujnością i pobrał wymazy. We wtorek przyszły wstępne wyniki. Były dodatnie. Zostały mu zrobione ponowne wyniki. Cały personel, który miał bezpośredni kontakt z dzieckiem, jest w tej chwili na kwarantannie i nie może pracować. Część personelu również miała zrobione wymazy. Chłopiec był cztery dni na chirurgii dziecięcej, dlatego większość personelu jest na kwarantannie – mówiła (25 marca) rzeczniczka zielonogórskiego szpitala.
Koronawirus w Lubuskiem. Co z pracownikami szpitala?
- Większość wyników badań naszego personelu jest już znana. Są one negatywne – powiedziała Sylwia Malcher-Nowak, rzeczniczka zielonogórskiego szpitala. – Czekamy na decyzję sanepidu o zakończeniu okresu kwarantanny, ponieważ wynik 4-latka jest negatywny. Nie ukrywam, że zaczyna brakować nam rąk do pracy. – podsumowała.
Ratownicy z Gubina wracają do pracy!
- Na szczęście – komentuje Koordynator Ratownictwa Medycznego spółki Zachodnie Centrum Medyczne w powiecie krośnieńskim, Mariusz Szpakowski. – Narażona załoga karetki z Gubina może normalnie wrócić do pracy. Na pewno z większą liczbą ratowników łatwiej będzie nam działać. Gdyby ich zabrakło, mielibyśmy pewne trudności.
Choć ta historia skończyła się szczęśliwie, to M. Szpakowski zaznacza, że mogło być inaczej i apeluje do wszystkich, aby nie kłamali bądź nie ukrywali żadnych informacji przed pracownikami służby zdrowia.
– Zwłaszcza w obecnie panującej sytuacji nie możemy sobie na to pozwolić. Dla naszego dobra i wszystkich wokoło – podkreśla Szpakowski.
GDZIE JEST KORONAWIRUS W POLSCE?
ZOBACZ TAKŻE: Prawidłowe mycie rąk
KORONAWIRUS W POLSCE. RAPORT MINUTA PO MINUCIE
WSZYSTKO, CO MUSISZ WIEDZIEĆ O KORONAWIRUSIE
🔔🔔🔔
Pobierz bezpłatną aplikację Gazety Lubuskiej i bądź na bieżąco!
Oprócz standardowych kategorii, z powodu panującej epidemii, wprowadziliśmy do niej zakładkę, w której znajdziesz wszystkie aktualne informacje związane z epidemią koronawirusa.
Aplikacja jest bezpłatna i nie wymaga logowania.
