Mielecka Stal zagrała odważnie i z pomysłem w wyjazdowym meczu z Legią, ale co z tego, skoro znów biało-niebiescy nie potrafili pokonać bramkarza rywali i przegrali swój piąty mecz tej rundy.
W starciu z wojskowymi piłkarze ekipy z Solskiego stworzyli sobie tyle sytuacji, by przynajmniej zremisować, a nawet zdobyć trzy punkty. Co zatem zawiodło?
- Brak jakości w wykończeniu - nie ma wątpliwości opiekun mielczan. - To nasz największy problem. Sposób gry, organizacja, plan i pomysł się sprawdza, ale to nie wszystko. Jakość kosztuje, na razie nas na nią nie stac - dodaje Majewski.
Niestety, sytuacja w tabeli zrobiła się dla PGE Stali bardzo niepokojąca. Na tę chwilę zajmuje ona 10. miejsce z 29. zdobytymi punktami (z czego tylko dwoma w tej rundzie). Do znajdującej się w strefie spadkowej Lechii Gdańsk dzielą ją już tylko cztery „oczka”.
Mimo, że Stal przegrywa mecz za meczem, a obecna sytuacja do złudzenia przypomina tę z wiosny ub. r., kiedy mielczanie na potęgę gubili punkty, szkoleniowiec zespołu z Podkarpacia podchodzi jednak ze spokojem.
- Bo jestem człowiekiem spokojnym - nie ukrywa płocczanin. - Zawsze podchodzę do wszystkiego racjonalnie, oceniam na podstawie faktów i możliwości. Byliśmy dużą niespodzianką po pierwszej rundzie, ale już wtedy mówiłem, że naszym celem głównym jest utrzymanie. Istniało ryzyko, że taka passa może się przytrafić, pewnych rzeczy nie da się przeskoczyć. Jest rozczarowanie, ale nie załamanie. Trzeba się w końcu przełamać - zaznacza coach mielczan.
Magazyn Gol24: Kadra pod lupą, przed meczem z Mołdawią
