"Dyskusja tocząca się w ostatnich tygodniach w mediach oraz mediach społecznościowych pokazuje, jak trudno jest odróżnić zarzuty i spekulacje od faktów i prawdziwych informacji. W trosce o naszych pracowników - jako pracodawca - mamy obowiązek zachowywać się odpowiedzialnie i zgodnie z prawem. Dlatego zawsze działamy w oparciu o fakty i dowody, a nie plotki czy insynuacje" – podkreślił zarząd RASP.
W opublikowanym komunikacie spółka poinformowała, że nie będzie komentowała publicznie spraw związanych zarówno z obecnymi, jak i byłymi pracownikami. "Naszym obowiązkiem jest dochowanie pełnej poufności" – wskazano.
"Jednocześnie podkreślamy, że rozpowszechnianie nieprawdziwych informacji, naruszanie dobrego imienia naszych pracowników oraz wizerunku firmy, spotka się ze zdecydowaną reakcją Wydawnictwa" – napisał zarząd RASP, zapowiadając kroki prawne przeciwko Ryszardowi Holzerowi. W ocenie spółki, były dziennikarz "Newsweeka" poprzez nieprawdziwe informacje i insynuacje rozpowszechniane w mediach uderzył w dobre imię jej pracowników.
"Te skargi długo były zamiatane pod dywan"
O jakie informacje przekazywane przez Ryszarda Holzera chodzi? M.in. te przekazane Wirtualnej Polsce, które zostały opublikowane w głośnym artykule o zarzutach pracowników "Newsweeka" wobec byłego już redaktora naczelnego Tomasza Lisa. Holzer jako jedyny wypowiedział się w nim pod nazwiskiem.
– To było mnóstwo drobnych rzeczy, które składały się w całość, nieprzyjemną atmosferę przesiąkniętą chamstwem. Parę razy zwracałem uwagę Tomaszowi Lisowi, że są to zachowania na pograniczu mobbingu. Nie reagował – powiedział dziennikarz.
Na tym jednak nie koniec. Holzer pisał też o sprawie w mediach społecznościowych. W swoich postach poruszył też kwestie swojego przejścia z "Newsweeka" do "Forbesa".
"Wiemy, że były na niego skargi o mobbing, wiemy, że dziennikarze odchodzili nie chcąc z nim pracować (robili to po cichu, nie chcąc: 1) aby zostało to wykorzystane politycznie 2) samemu nie zasłużyć sobie na rynku pracy na opinię rozrabiaczy). Te skargi długo były zamiatane pod dywan, a osoby, które Lisowi się przeciwstawiały traciły pracę, bądź też (to m.in. mój przypadek) zostawały przez dział HR zmuszane do przejścia do innych redakcji" – pisał dziennikarz.
Nie tylko RASP zapowiada kroki prawne po ostatnim zamieszaniu medialnym. W reakcji na oświadczenie spółki Tomasz Lis napisał na Twitterze: "Moi prawnicy wciąż są na etapie debaty o tym czy i komu wytoczyć procesy w związku z całą sprawą".
Onet, Wirtualnemedia.pl
