Mężczyzna, który groził Agnieszce Gozdyrze, został skazany na dwa lata ograniczenia wolności i 30 godzin prac społecznych. Musi też przeprosić dziennikarkę.
Spór o szczepienia. Groźby pod adresem Gozdyry
Sprawa sięga sierpnia ubiegłego roku. Wtedy to Gozdyra podała na Twitterze dalej informację o podpaleniu jednego z punktów szczepień w Zamościu. "Podpalono. Punkt szczepień" – napisała w komentarzu do udostępnionego tweeta.
Na jej wpis w agresywny sposób zareagował jeden z internautów. "Uważaj Gozdyra, chodzą słuchy że będą wzorem AK golić łby namawiającym do szczepień takim szujom jak ty. Najlepsze jest to że Twoje golenie ma lecieć live w sieci... czekamy na to jak na finał mistrzostw" – skomentował wpis dziennikarki.
Gozdyrze udało się ustalić, kim jest grożący jej mężczyzna i postanowiła złożyć zawiadomienie w tej sprawie. Jak wówczas tłumaczyła, jest odporna na hejt i wyzwiska, jednak czym innym są groźby uszkodzenia ciała, po których czuje się zagrożona. – W obliczu takich gróźb nie można milczeć – podkreślała w rozmowie z serwisem Wirtualnemedia.pl.
Gozdyra wygrywa w sądzie z internetowym hejterem. "Zero pobłażania"
Sprawa miała swój dalszy ciąg przed sądem, a o jej finale dziennikarka poinformowała w mediach społecznościowych.
"P. Maciej, który ponad rok temu groził mi na Twitterze w związku z moim wpisem nt. szczepień, został skazany. Wyrok to 2 lata ograniczenia wolności, w tym czasie 30 godzin nieodpłatnych prac społecznych miesięcznie i przeprosiny. Cieszę się. Zero pobłażania dla hejterów i agresji" – przekazała w piątek na Twitterze.
Później Gozdyra odniosła się jeszcze do pytań, czy naprawdę taki wpis mężczyzny sprawił, że czuła się zagrożona.
"Tak. Bywam rozpoznawana (jakkolwiek to brzmi). Ktoś może poczuć się zachęcony. Nie uważam się za osobę tchórzliwą, ale chcę, by ludzie rozumieli, że słowa mają konsekwencje i że nikt nie jest anonimowy" – wyjaśniła.

mm