Spis treści
Donald Tusk zapytany o rzekomą agenturalność Donalda Trumpa
Konferencja prasowa Donalda Tuska miała miejsce w czwartek rano, przed jego wylotem na spotkanie Europejskiej Wspólnoty Politycznej w Budapeszcie. Reprezentująca „Tygodnik Solidarność” Monika Rutke zapytała jednak o co innego.
– Na jednym ze spotkań przedwyborczych mówił pan, czy sugerował związki Donalda Trumpa z Moskwą. Jak w świetle takich wypowiedzi na jego temat, jak również słów ministra Sikorskiego czy Bogdana Klicha wyobraża pan sobie budowę dobrych stosunków polsko-amerykańskich? – brzmiało pytanie.
Tusk nie odpowiedział na to pytanie, wspominając swoją współpracę z Trumpem, gdy był szefem Rady Europejskiej. Dodał, że prezydent-elekt USA „potrafi zaskakiwać swoimi decyzjami czy manewrami” i wezwał, by „poczekać na dokonanie się procesu zmiany władzy”. Jednocześnie zaatakował PiS, wspominając wezwania Mariusza Błaszczaka, który apelował, by po zwycięstwie Trumpa Tusk podał się do dymisji.
Premier: Niczego takie nie sugerowałem
Rutke postanowiła dopytać o wspomnianą wcześniej wypowiedź obecnego szefa rządu na temat rzekomej agenturalności prezydenta-elekta USA. Przedstawicielka jego kancelarii Agnieszka Rucińska próbowała zakończyć konferencję, tłumacząc sprawę wylotem premiera do Budapesztu, ale dziennikarka zdołała zadać pytanie, a szef rządu krótko na nie odpowiedział.
– Tego typu sugestii nigdy nie zgłaszałem – przekonywał.
W sieci krąży nagranie z marca 2023 roku, gdzie szef PO wprost mówi o tym, że Trump „mógł zostać zwerbowany przez rosyjskie służby”.
– Jego zależność od rosyjskich służb dziś nie podlega już dyskusji. To nie jest moje przypuszczenie, to jest efekt dochodzenia amerykańskich służb. Nie wykluczają one, że Trump został wręcz zwerbowany przez Rosjan 30 lat temu – mówił obecny premier.
Materiał pokazujący zarówno pytanie dziennikarki, jak i wypowiedź Tuska o Trumpie, zamieścił w sieci między innymi Samuel Pereira z telewizji wPolsce24.
Dziennikarka nie będzie wpuszczana na konferencje premiera?
W odpowiedzi na ten wpis Rutke dodała, że została poinformowana przez Rucińską (byłą dziennikarkę), że "nie będzie więcej zapraszana na konferencje".
Sprawa wzbudziła dużą falę komentarzy w mediach społecznościowych. W obronie dziennikarki stanęli koledzy i koleżanki po fachu, a także politycy i użytkownicy niechętni obecnej władzy.
Odpowiedź z Kancelarii Premiera
Sama Agnieszka Rucińska odpowiedziała kilku użytkownikom portalu X, oskarżającym ją o to, że nie będzie wpuszczać dziennikarki na konferencje Tuska.
„Kompletna bzdura. Umówiłyśmy sie z panią redaktor na jedno pytanie. Znała godzinę wylotu. Tyle. Jedyne, co powiedziałam, że więcej się z nią na nic nie umówię, po tym jak zaczęła krzyczeć po zakończeniu konferencji. Ale życzę dobrej zabawy w sianiu kłamstw” - odpisała posłowi PiS Sebastianowi Kalecie.
Oświadczenie Moniki Rutke
Sama Monika Rutke wydała oświadczenie, które opublikowała jej macierzysta redakcja. Zarzuciła przedstawicielom organizatorów konferencji prasowej szefa rządu, że grozili jej „zgłoszeniem do służb”, a także skrytykowała rządzących, że stosują różne standardy wobec różnych mediów.
„Cała sytuacja ukazuje, jak trudne są realia mediów w uśmiechniętej Polsce, jak trudno jest pracować, gdy pewne redakcje są w taki lub inny sposób uprzywilejowane, a inne deprecjonowane” – napisała.
To nie pierwszy przypadek, gdy otoczenie rządu premiera Donalda Tuska podejmuje kontrowersyjne decyzje wobec redakcji krytycznych wobec ekipy rządzącej. Problemy z wejściem na konferencje ma Telewizja Republika. Sprawa trafiła nawet do prokuratury.
Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź Portal i.pl codziennie. Obserwuj i.pl!