Alaksandr Łukaszenka o przyszłości Białorusi
W kościele prawosławnym, dominującym na Białorusi, trwają obchody świąt Bożego Narodzenia. Alaksandr Łukaszenka pojawił się w cerkwi pw. Mikołaja Cudotwórcy w mieści Łohojsk. Oprócz złożenia życzeń, przywódca białoruskiego reżimu zabrał też głos na temat przyszłości kraju.
26 stycznia odbędą się tam wybory prezydenckie, które zdaniem znawców nie będą miały nic wspólnego z demokracją.
Choć Łukaszenka rządzi Białorusią od 1994 roku, w swoim wystąpieniu powiedział, że „nie jest wieczny”, a „przyszłość państwa jest w rękach młodego pokolenia”.
„Mamy dobrą młodzież, taka jest i innej nie będzie. Ale mam obawy, że nie jest ona tak przywiązana do pracy jak my. Będzie ją czekał poważny test w przyszłości. Musimy stworzyć normalny rząd, normalnego prezydenta, rząd, który będzie szedł drogą rozwoju naszego kraju. Nie uciekniemy przed tym” – mówił.
Dyktator Białorusi przekaże władzę?
Zapewnił jednocześnie, że „nie jest przywiązany do władzy”, ale „nie będzie nigdzie uciekać”.
„Nie mówię, że gdzieś jutro ucieknę. Dopóki mam zdrowie, będę z wami i będę pracować by zachować to, co razem stworzyliśmy naszymi rękami” – zadeklarował Łukaszenka.
Dyktator powiedział także, że najbliższe pięć lat będzie „zmianą pokoleniową”.
„Przyszłość, zwłaszcza najbliższy plan pięcioletni, to zmiana pokoleniowa. Ani ja, ani wielu stojących ze mną, nie jest wiecznych. Musimy przygotować młodsze pokolenie. Nasze dzieci, które przejmą Białoruś, będą ją chronić i cenić” – powiedział.
Choć zmiany pokoleniowe często są – zdaniem Łukaszenki – „bolesnym procesem”, to mieszkańcy Białorusi „nie odczują żadnego bólu”.
Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź Portal i.pl codziennie. Obserwuj i.pl!
Źródło: BELTA