Bomba na dworcu PKP w Katowicach? Okazało się, że to fałszywy alarm
Ewakuacja dworca kolejowego w Katowicach została zarządzona po anonimowym zgłoszeniu telefonicznym 22 lutego. Niestety tym podobne sygnały są na katowickim dworcu dość częste.
- Takie zgłoszenia mamy w Katowicach kilka razy w miesiącu. Tym razem przed godz. 8.00 na numer 112 zadzwonił anonimowy mężczyzna, który poinformował o podłożeniu ładunku wybuchowego – przekazuje kom. Agnieszka Żyłka, oficer prasowy Komendy Miejskiej Policji w Katowicach.
Na terenie katowickiego dworca pracowali policjanci, również z Grupy Rozpoznania Minersko-Pirotechnicznego oraz psy wyszkolone w szukaniu materiałów wybuchowych. Teren obiektu został skrupulatnie sprawdzony.
Jak przekazywała bezpośrednio po zdarzeniu kom. Żyłka, doświadczenie wynikające z wcześniejszych tego typu zgłoszeń kazało przypuszczać, że alarm prawdopodobnie okaże się fałszywy. Ostatecznie potwierdziła tę informację, policyjni saperzy nie znaleźli materiałów wybuchowych na terenie dworca. Oczywiście policja nie mogła zbagatelizować otrzymanego sygnału.
- Do każdego zgłoszenia podchodzimy tak, jakby miało być prawdziwe. Chodzi o bezpieczeństwo ludzi, musimy wszystko skrupulatnie sprawdzić – podkreśla kom. Żyłka.
W związku z alarmem wstrzymany został ruch pociągów. Po odwołaniu alarmu kursy przywrócono. Kodeks karny za wywołanie fałszywego alarmu przewiduje karę więzienia od 6 miesięcy do 8 lat.
Zobacz także
