Zdarza się też, że nastolatki kupują maszynki m.in. na allegro, za około 100-150 zł, i jednej używają do wszystkiego. Tymczasem specjalistyczne urządzenie to wydatek rzędu nawet tysiąca złotych.
- Niestety, jest coraz więcej takich przypadków - mówi Adam Nalepka. Zgłaszają się do niego osoby w różnym wieku, które chcą naprawić błąd. Bo tatuaż, który miał być ozdobą, po prostu szpeci skórę .
Tak zrobił np. 17-letni Tomek, uczeń z Jeleniej Góry. Kolega namówił go na tatuaż w domu. Chłopak chciał węża na kostce.
- Wyszło paskudnie - wyznaje. Aby poprawić "dzieło" kolegi, musiał mieć zgodę rodziców na profesjonalną poprawkę, bo nie jest pełnoletni.
To niejedyne zagrożenia związane z robieniem tatuaży u amatorów. Studio z prawdziwego zdarzenia wygląda jak gabinet zabiegowy. Pomieszczenie powinno być sterylne, a używane do wypełniania wzorów urządzenia są jednorazowe. Musi też spełniać warunki higieniczne. Według chirurga Jarosława Wilka, wykonywanie tatuaży gdzie popadnie jest niebezpieczne.
- W niesterylnych warunkach może dojść do infekcji czy zakażenia - ostrzega. Infekcja może być przenoszona m.in. przez wielokrotne użycie tej samej igły lub barwnika i niedokładną sterylizację urządzeń. Ale możemy nabawić się tą drogą także bardzo poważnego zakażenia, jakim jest żółtaczka - zapalenie wątroby typu C. Możliwe są nawet zarażenia wirusem HIV.